wtorek, 29 grudnia 2015

,,If I Die Young" cz.1

- Laura! Bo się spóźnisz!
Głos Elen sprawił, że brunetka czym prędzej zbiegła ze schodów, przerzucając sobie przez ramię białą torbę z ciuchami.
Potykając się o własne nogi pokuśtykała w stronę drzwi.
- Kocham cię, córeczko - odparła, całując ją w czoło. Brunetka uśmiechnęła się szeroko i wybiegła z domu, machając matce na pożegnanie.
Kiedy tylko dostrzegła autokar, w którym już dostrzegła Steph - podbiegła do niego i usadowiła się na miejscu, uprzednio chowając torbę w schowku autobusowym.
- Bałam się, że nie zdążysz - odpowiedziała blondynka, świdrując ją błękitnym spojrzeniem.
- Też miałam taką nadzieję - odparła z westchnieniem Laura.
- Powiedziałam, że się bałam, że nie zdążysz. Nie miałam takiej nadziei. Gdybyś nie pojechała, kazałabym się kierowcy zatrzymać i sama bym zrezygnowała z wycieczki.
Laura uśmiechnęła się do niej po czym ostatni raz spojrzała na swój dom, do którego miała nie wracać przez najbliższe dwa miesiące.
Pomachała do szyby, widząc w oknie postać matki. Spoglądała w jej stronę, aż jej obraz był całkowicie zasłonięty, po czym pogrążyła się w myślach swoich wątpliwości.
***
- Jesteśmy na miejscu - odparła nauczycielka, która dowodziła grupą 19-latków. Cała grupa liczyła 34 osoby, wraz z opiekunami i kierowcą. Zatrzymali się w pięknej okolicy, w domkach letniskowych. To miało być spotkanie integracyjne i ostatnia taka wycieczka klasowa.
Laura podniosła się z miejsca i poszła odebrać swój bagaż. Wyszukała go wzrokiem, po czym sięgnęła po niego ręką i założyła na ramię. Po chwili odnalazła w tłumie Stephanie i razem podeszły do małego zbiorowiska osób, które słuchały słów nauczycielki.
- Każdy z was będzie miał współlokatora w swoim domku. Domki zawierają jeden pokój z dwoma łóżkami, małą kuchnię i łazienkę. Mam nadzieję, że każdy będzie się stosował do regulaminu i wykonywał wszystkie zadane mu prace, jakie codziennie wasi opiekunowie będą dostarczać wam w postaci listy i zostawiać dla każdego z osobna. Oczywiście zadania możecie wykonywać w parach lub pojedynczo. Za każde nie zastosowanie się do regulaminu otrzymacie karę. Jeżeli sytuacja łamania regulaminu będzie się powtarzać - zostaniecie odesłani do domu. Za tydzień do waszej grupy integracyjnej dojedzie grupa innych dzieciaków licząca jakieś 7 osób. Mam nadzieję, że spędzimy tu miło czas. Czy są pytania?
Gdy nikt się nie odezwał nauczycielka zaczęła wręczać numerki na każde dwie osoby. Każdy numerek był numerem domu, do jakiego zostali przydzieleni. Laura i Steph otrzymały numer 8.
- Myślisz, że łóżka są dwuosobowe? - spytała blondynka, patrząc z uśmiechem na swoją przyjaciółkę.
- A po co ci dwuosobowe? - spytała brunetka.
- Głuptasie, ja się nie wyśpię na zwykłym - zaśmiała się. Po chwili obie weszły do domku.
Domek był drewniany, w każdym pomieszczeniu posiadał okno. W każdym, z wyjątkiem łazienki. Były dwuosobowe dwa łóżka, dwie małe komody, dywan i dwa krzesła. W łazience był prysznic, a nad zlewem wisiało lustro. W kuchni natomiast była mała kuchenka elektryczna, patelnia, garnek i mała lodówka. Oprócz tego stół, trzy krzesła i meble kuchenne. Cały domek mógł mieć nie więcej niż 39 metrów kwadratowych, jednak to sprawiało, że był bardziej uroczy.
- Więc witajcie wakacje, co nie Nuśka? - spytała Steph. Laura nieśmiało pokiwała głową, po czym rzuciła swoją torbę koło łóżka, a sama usiadła przy stoliku.
Rozejrzała się po pomieszczeniu, które od teraz miało stać się jej domem przez najbliższe dwa miesiące.
- Jak myślisz, kto przyjedzie za tydzień? - spytała Steph.
Stephanie była uroczą blondynką z perlistym uśmiechem. Miała blond loki, które sięgały jej do pasa, błękitne oczy, mały nos i urocze dołeczki w policzkach, kiedy tylko się uśmiechała swoimi delikatnymi, małymi ustami. Była otwartą i przyjazną osobą, do której lgnął każdy.
A Laura? Była szarą myszką, której jedyną przyjaciółką była Steph. Każdy się dziwił, dlaczego obie się przyjaźnią, będąc tak skrajnie różnymi. Laura miała włosy sięgające niewiele, poza ramiona, w kolorze brązu, wielkie, ciemne oczy i duże, pełne usta. Nosiła duże okulary, na swoim małym nosie, a jej loki zawsze były spięte w nisko ułożonego kitka.
Oprócz tego zawsze ukrywała swoje wdzięki. Była naprawdę nieśmiała. Czasem zastanawiała się, co Steph w niej zobaczyła, ale blondynka odpowiadała zawsze, że Laura to osoba z pięknym wnętrzem. I to wystarczało.
Ich przyjaźń trwała już jakieś 5 lat. Poznały się w gimnazjum. Na początku Steph nie zwracała na nią uwagi, ale jakoś wszystko samo się potoczyło i tak zostało do dziś.
- Myślę, że kolejna klasa - uśmiechnęła się lekko, spoglądając na przyjaciółkę.
- Może wreszcie się z kimś zapoznasz.
- Nie licz na to - powiedziała nieśmiało.
Stephanie bardzo współczuła Laurze. Brunetka nigdy nie lgnęła do chłopaków ze względu na to, jak wychowała ją matka. Zresztą mieszkały same. Życie bez ojca dawało się we znaki.
- Nie mówię teraz o żadnym chłopaku. Musisz wyjść do ludzi. Nawet jakąś dziewczynę zapoznaj. Nową koleżankę. Co ty na to?
- Niczego nie obiecuję.
- Słyszałaś o koncercie?
- Jakim koncercie?
Laura zmarszczyła brwi i ściągnęła je nisko. Spojrzała spod wielkich, czarnych oprawek okularów na swoja przyjaciółkę, a ta tylko wzruszyła ramionami.
- Na zakończenie naszej wycieczki. Każdy ma wziąć udział.
- Nie zdążyli by wypromować wszystkich.
- Nikt ci nie powiedział?
- Ale czego?
- Pod koniec wycieczki z naszej grupy zostanie jakieś 15 osób.
Laura przesiadła się na swoje łóżko, by być twarzą w twarz ze Steph. Spojrzała na nią lekko zaskoczona.
- Dlaczego?
- Przyjeżdża tu ta młodzież za tydzień, góra 7 osób. Oni będą nas szkolić do koncertu. Ale reszta jedzie na inną wycieczkę, tak zostaliśmy podzieleni na grupy.
- Kiedy jadą i czemu nic o tym nie wiem?
- Jadą za dwa tygodnie, a nie wiesz, bo nie było cię w szkole. Ale nie martw się. Wpisałam cię do grupy wokalnej - podeszła do Laury i uściskała ją mocno - Wiem, że kochasz śpiewać.
- Steph, nie zaśpiewam przed nimi wszystkimi - powiedziała przerażona.
Ze swojej nieśmiałości miała lęk przed sceną. Panicznie bała się występować, co odbiło się na tym, że mimo swojego delikatnego głosu, nigdy nie śpiewała przed innymi.
A sprawił to zwykły strach.
Laura poruszyła się nerwowo na łóżku. Steph westchnęła i złapała ją za dłoń.
- Dasz radę. Ja w ciebie wierzę. Pytanie, czy ty też w siebie wierzysz?
- Nie. I dobrze o tym wiesz.
- Może najwyższa pora zacząć? - spytała nie pewnie, racząc brunetkę lekkim uśmiechem. Zacisnęła wargi i puściła jej dłoń. Uderzyła dłońmi o swoje spodenki, po czym wstała i powiedziała z szerszym uśmiechem:
- Zaraz kolacja.
***
Blondynka razem z brunetką udały się do jadalni, w której wszyscy mieli spożywać każdy posiłek. Ich osobiste kuchnie były po to, by robić sobie w razie czego przekąski, ale główne posiłki jedli wszyscy.
Wszędzie było już pełno ludzi, którzy siedzieli przy stolikach, nie zwracając na nikogo uwagi. A w zasadzie to nie zwracając na Laurę uwagi.
Z jednej strony było to dobre. Nikt jej nie widział, nikt jej nie dokuczał. Nawet jak kiedyś przypadkiem oblała kawą divę szkolną, ta nic jej nie zrobiła. Westchnęła tylko i poszła dalej. Laura miała jakiś swego rodzaju immunitet, ale było to po części spowodowane tym, że jej mamę każdy znał i każdy ją uwielbiał. Była kiedyś nauczycielką i pracowała charytatywnie. Ale po części też przez to, że Laura miała swoje delikatne usposobienie.
Jednak jakby patrzeć z drugiej strony... Naprawdę nikt jej nie zauważał. I to wcale nie przyczyniało się do tego, że czuła się lepiej. Była unikana przez innych, a sama nigdy nie podchodziła pierwsza.
Gdyby nie Steph nie miałaby nikogo.
Przechodziły między ławkami, dopóki blondynka nie znalazła jakiegoś miejsca. A było to ciężkie, gdyż każdy, kogo mijała chciał, by akurat z nim porozmawiała. Było tak za każdym razem. Każdy uwielbiał z nią rozmawiać. Była duszą towarzystwa.
Dlatego kochała Laurę. Laura nie udawała kogoś, kim nie jest i nie była zaborcza, by zdobyć jej uznanie. Dawały sobie swobodę i równocześnie rozumiały się bez słów.
Laura przy niej mogła czuć się wyjątkowo. Steph zawsze jej doradzała, poświęcała mnóstwo czasu, komplementowała i sprawiała, że Lau czuła się szczęśliwa.
Tak było i teraz. Mimo, że Laura jak zwykle była w cieniu, Steph nie poświęcała zbyt dużo uwagi na innych, by Laura nie czuła się niekomfortowo.
- Co zjesz? - spytała Steph. Laura zastanowiła się chwilkę.
- Chyba kanapkę z nutellą. Podasz masło? - spytała, biorąc do ręki kawałek chleba i położyła na swój talerz.
- Nalej herbaty - poinformowała ją Stephanie, biorąc w dłoń masło i mały słoiczek z kremem. Laura w tym czasie nalała im do szklanek ciepłego napoju. Po chwili obie wzięły się za konsumowanie posiłku, który zjadły w kompletnej ciszy.
<Następny dzień>
- Laura wstawaj, no! - powiedziała blondynka, po raz kolejny szturchając przyjaciółkę po ramieniu. Ale bez skutku. Brunetka ani drgnęła.
Niebieskooka odgarnęła swoje długie włosy za ucho, po czym mocno pociągnęła za kołdrę Laury.
- Daj mi jeszcze chwilkę - odparła zaspanym głosem, na co blondynka zachichotała.
- Powiedz to jak się nie zdążymy na śniadanie - powiedziała wprost do jej ucha.
- Która godzina? - przetarła oczy i spojrzała na zegarek - Steph! Jest po siódmej! Śniadanie się zaczęło!
Brunetka niczym oparzona wstała i zaczęła wybierać sobie strój na dziś.
- Informowałam cię o tym. Nie słuchałaś - powiedziała, wzruszając ramionami. Gdy Laura zmierzyła ją wzrokiem, dziewczyna uśmiechnęła się słodko, a na jej policzku pojawił się dołeczek.
- Od kiedy mnie budzisz? - spytała wkładając krótkie szorty na nogi.
- Od jakiś dwudziestu minut. A może dwudziestu pięciu? Straciłam rachubę czasu.
- Ugh! - krzyknęła brunetka wlatując ze stanikiem i bluzką do łazienki. Steph zaczęła bawić się swoimi włosami, czekając na przyjaciółkę.
Po chwili brunetka wybiegła z toalety ze związanymi niefortunnie włosami i pociągnęła Steph za rękę.
- No chodz! - krzyknęła, ku zaskoczeniu i zachichotaniu blondynki. Po chwili obie znalazły się w jadalni i konsumowały posiłek.
***
- Na dziś mamy trochę zajęć w wolontariacie. Mam nadzieję, że spodoba się wam ta praca.
- A gdzie jedziemy? - spytała jedna z uczennic.
- Do domu spokojnej starości - nauczycielka uśmiechnęła się życzliwie. Wszyscy przytaknęli.
- Dzielimy się jakoś na grupy? - spytał inny uczeń.
- Tak. Dziesięcioro z was pojedzie na zajęcia w wolontariacie z moją grupą. Inne grupy dołączą do innych nauczycieli. Kolejnych dziesięcioro pojedzie do domu dziecka. I ostatnia grupa pojedzie do osób niepełnosprawnych.
Po chwili zaczęło się dzielenie na grupy.
Ostatnimi osobami do podziału zostały Steph, Laura, Adam i Lisa.
- Lisa i Steph, wy pojedziecie do osób niepełnosprawnych, a Laura i Adam do domu dziecka.
Gdy dziewczyny to usłyszały spojrzały na siebie z szeroko otwartymi oczyma.
- Ale... Nie da się tego zmienić? - spytała blondynka.
- Stephanie, wybieraliśmy was na podstawie możliwości. Wiem, że przyjaznisz się z Laurą, ale chwilkę musicie od siebie odpocząć - uśmiechnęła się życzliwie. Nie było żadnego ale. Musiały zostać rozłączone.
***
Laura szła ze spuszczoną w dół głową jak na skazanie.
- Uśmiechnij się - Adam szturchnął ją lekko w ramię. Spojrzała na niego. Nie był złośliwy, bardziej zrobił to z życzliwości, mimo, że nie znali się z Laurą.
- Dzięki za radę - mruknęła cicho. Po chwili oboje weszli z grupą do domu dziecka.
Szli szerokim korytarzem, na którego ścianach było mnóstwo rysunków. Jedne przedstawiały dzieci z rodzicami, bądz ich opiekunami, a inne dzieci ze zwierzaczkami. Jednak od każdego rysunku emanowała radość.
Można było się domyślić, że większość z tych rysunków, to wizualizacja marzeń małych szkrabów.
Laura uśmiechnęła się lekko, po czym przeniosła wzrok przez siebie.
- Lauro? - spytała nauczycielka. Dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na kobietę - Ty i Amanda pójdziecie do tej sali. W środku będą opiekunowie i podopieczni. Powiedzą wam co i jak. Reszta pójdzie ze mną do innych klas. Spotkamy się na obiedzie, który zjemy tutaj.
Laura pokiwała twierdząco głową, po czym podeszła do szatynki. Ta ciepło się do niej uśmiechnęła, po czym zaprowadziła do sali.
Nacisnęła lekko na klamkę i weszła do pomieszczenia. W środku było mnóstwo uśmiechniętych dzieci w wieku od 3 do 6 lat. Wszystkie bawiły się razem. Laura spojrzała dalej. Przy biurku siedziała kobieta, która mogła mieć nie więcej niż 45 lat. Laura i Amanda podeszły do niej.
- Witajcie. Wy pewnie z obozu. Na razie nie ma zajęć. Rozpoczynamy je punktualnie za pół godziny. Usiądzcie proszę i obserwujcie. Zaraz omówimy resztę.
Obie skierowały się na ubocze. Amanda po chwili skierowała się w inne miejsce, by mieć lepszy punkt obserwacyjny. Wszystko musiały analizować, by pózniej lepiej zrozumieć swoją pracę.
Laura westchnęła cicho. Po chwili drzwi delikatnie się otworzyły, a do środka, ku zaskoczeniu Laury, wszedł blondyn, na oko w jej wieku.
Spojrzał na nauczycielkę, w ogóle nie widząc Laury. Podszedł razem z jakimś brunetem. Oboje zapytali o to, co mają robić. Wychodziło na to, że są z jakiegoś innego obozu. Zaskoczona dziewczyna spojrzała w tamtą stronę.
Jego wzrok przeniósł się na nią. Spojrzał w jej oczy. W jego spojrzeniu było coś, co nie pozwoliło jej odwrócić wzroku. Uśmiechnął się krzywym uśmieszkiem po czym podszedł w jej stronę. Bez bruneta. Tamten podszedł do Amandy, jakby się znali już mnóstwo lat.
Nadal patrzyła mu w oczy, dopóki nie stanął nad nią i po chwili zapytał:
- Przepraszam, czy to miejsce jest wolne?
Wskazał prawą dłonią na miejsce obok brunetki. Pokiwała twierdząco głową, na co jego uśmiech się powiększył. Po chwili zajął miejsce obok niej.
- Ty też jesteś z obozu? - spytał. Odwróciła na chwilkę wzrok i spojrzała na dzieci, które nadal beztrosko się bawiły, nie zauważając nawet ich obecności.
- Tak - wyszeptała.
- Jesteś w grupie z Amandą? - spytał. Dziewczyna była zaskoczona, że blondyn zna jej koleżankę, ale nie odezwała się na to nawet słowem. Zamiast tego potwierdziła jego słowa skinieniem głowy. Kątem oka widziała, że blondyn ją obserwuje.
Tysiące myśli kłębiły się w jej umyśle, jak choćby ta, że blondyn musi być ślepy, lub nawet niedowidzący, skoro usiadł właśnie obok niej. Zdawała sobie sprawę z tego, jak wygląda. Nie potrafiła z nikim przez to rozmawiać.
- Lubisz dzieci? - zaskoczyło ją kolejne pytanie skierowane w jej stronę. Dlaczego starał się utrzymać kontakt właśnie z nią, skoro mógł wybrać atrakcyjną Amandę?
- Tak - powiedziała nieśmiało. Blondyn ponownie poszerzył uśmiech.
- Ja też. Czasem tu przychodzę.
Zapadła cisza. Dla Laury dość krępująca, ale po sposobie zachowania blondyna widać było, że nie jest w ogóle skrępowany.
Kiedy swój wzrok przeniósł na bawiące się szkraby, udało jej się zerknąć na niego.
Miał mocne rysy twarzy, co równało się ciemnej oprawie oczu. Same tęczówki emanowały radością ze swojego odcieniu brązu. Były intensywne, jak ciemna czekolada. Usta miał delikatnie wykrojone, a włosy żyły własnym życiem.
Był przystojny, to było pewne. Więc co robił koło niej?
- Byłaś tu kiedyś? - spytał.
- Nie jestem stąd - odpowiedziała. Zastanowił się chwilkę. Spuściła wzrok na swoje trampki. Nie uśmiechało jej się rozmawiać z blondynem. Nie teraz, kiedy rozpraszał ją swoją obecnością, w której nie miała oparcia. Chciała być teraz ze Steph. Chciała wreszcie się czymś zająć, byle nie rozmawiać z nim i nie zbłaznić się do końca. Nie wierzyła w siebie. Uważała, że ma przeciętny charakter - zbyt przeciętny, by zadowolić kogokolwiek swoją obecnością. Zawsze przecież znalazł się ktoś lepszy a w jej mniemaniu była to każda inna osoba.
- Popracujemy razem?
To pytanie wprowadziło ją w osłupienie. Nie chciała mieć większego kontaktu z blondynem, bo z nim nie czuła się zbyt swobodnie. jednak słowa ugrzęzły jej w gardle, a myśli zaczęły wariować. Nie wiedziała, co odpowiedzieć, mimo, że doskonale znała odpowiedz. Zadziałała instynktownie. Pokiwała twierdząco głową.
- To super - uśmiechnął się, dotykając delikatnie jej ramienia, po czym opuścił swoją dłoń. Nadal siedział koło niej, a ona się zgodziła.
Tak. Według niej to było najgorsze z możliwych.
Nie minęło sporo czasu, a nauczycielka dała o sobie znać.
- Dzieci, to są osoby, które dziś przeprowadzą z wami nauczanie zintegrowane. Proszę, abyście naprawdę się ich słuchali - dodała z ciepłym uśmiechem. Laura westchnęła głośno.
- Podzielimy was na dwie grupy. Chłopcy i dziewczynki osobno, ale osoby, które będą prowadziły z wami zajęcia będą mieszane.
Teraz dotarł do Laury. Musieli być podzieleni w ten sposób. A chłopak, który zaproponował współpracę po prostu był altruistyczny i odstąpił swojemu przyjacielowi tę ładniejszą i fajniejszą dziewczynę.
Laura spuściła głowę w dół, ale nie odezwała się nic. Teraz to nabrało sensu. No bo kto zainteresowałby się kimś takim, jak ona?
Po chwili oboje podeszli do grupy - jak się okazało - chłopców.
***
- Świetnie się bawiłem - dodał, gdy już zajęcia dobiegały końca. Uśmiechnięta od ucha do ucha brunetka odpowiedziała:
- Ja też. To jeden z najfajniejszych dni mojego życia.
Z jego oczu biła szczerość, z jej - radość.
Nie żałowała. Tak bardzo cieszyła się, że rozwiała swoje wątpliwości. Blondyn okazał się jeszcze fajniejszym i miłym gościem, niż wydawał się na początku.
Wcale nie miał złych intencji. Przy nim Laura zapomniała o wszystkich swoich problemach, a nawet nie wspomniała ni razu o Stephanie.
- Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy - odpowiedział poszerzając swój uśmiech.
Tak. Miał zdecydowanie piękny uśmiech.
Laura również uśmiechnęła się, tyle, że nieśmiało. Spuściła głowę i spojrzała na swoje trampki.
- To... Do kiedyś? - spytała. Rozłożył ramiona i powiedział:
- Do kiedyś.
Po chwili brunetka zatopiła się w jego ramionach, które mocno ją objęły.
Czuła się... Bezpiecznie. Znała do dopiero niecałe dwie godziny, ale był osobą, jakiej można było zaufać od razu.
Po chwili odsunęła się i pomachała mu na pożegnanie.
***
- I jak było?
Chciała opowiedzieć blondynce o wszystkim. O nowo poznanym chłopaku, o zabawach, o rozmowie, że pierwszy raz się otworzyła w stosunku do chłopaka...
Ale nie powiedziała tego. Zamiast odpowiedzenia na pytanie w taki sposób, po prostu spuściła głowę i dodała:
- Dobrze.
- A u mnie wręcz genialnie! Poznałam tam tylu ludzi i w ogóle... Szkoda, że cie tam nie było.
Laura uśmiechnęła się lekko.
- Na pewno wielka szkoda.
W rzeczywistości jednak wcale tego nie czuła w ten sposób. Blondynka westchnęła cicho nie wiedząc ile Laurze dał ten samotny wypad do domu dziecka. Ile przysporzył jej radości. Ile nowych wspomnień....
Ale przecież nic nie jest wieczne, prawda?
Na samą myśl, że być może to pierwszy i ostatni raz, kiedy zobaczyła chłopaka, westchnęła cicho i smutno, po czym dodała:
- Idziemy na kolację?
- Już myślałam, że nie zapytasz - zaśmiała się Steph, po czym obie poszły na kolację.
***
Nie mogła spać całą noc. Męczyło ją to, co stało się tego dnia. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Cieszyła się, że poznała kogoś nowego i to w dodatku innej płci. Nie była otwarta na związki damsko-męskie. Ale w blondynie było coś, co nie pozwalało przejść koło niego obojętnie. Być może to była charyzma, być może otwartość. Na pewno miał w sobie ,,to coś" i to było tym czymś, co przyciągnęło Laurę w taki sposób, że jej myśli były zajmowane przez jego osobę.
Myślenie o drugiej osobie może naprawdę wykończyć, szczególnie, jak w myślach odtwarza się po raz kolejny to, co zarejestrował mózg: mimikę twarzy, gesty, słowa, spojrzenie...
To jak wciskanie przycisku restart po raz kolejny, i kolejny, i kolejny...
Niesamowite jak jedna osoba potrafi obrócić nasze życie o 180 stopni, a nam wcale to nie przeszkadza. Przynajmniej na początku....
<Pięć dni pózniej>
- Prosiłabym, abyście dziś przygotowali cały obóz na przyjazd nowych osób, które dołączą do naszego grona. Sami pewnie zauważyliście, że zostało nas całkiem niewiele, bo wszyscy już się ,,rozjechali", że tak to ujmę. Podzielcie się proszę na grupy albo pary. Zapraszam do wspólnej pracy.
Wszyscy pokiwali głowami ze zrozumieniem. Laura i Stephanie od razu wyszukały się wzrokiem i razem popędziły, by przygotować wszystko dla nowych gości.
Myśli Laury powoli wracały do normy, zajmując się tym, co zwykle, a coraz mniej myśląc o blondynie.
Szczególnie teraz, gdy brunetka zajęła się pracą i przygotowaniami na przybycie innego obozu, jej myśli zostały zajęte całkowitym brakiem blondyna.
Wbrew pozorom ten układ należał nawet do lepszego, niż poprzednie dni, gdzie blondyn niejako wkradał się do jej umysłu i zastępował normalne myśli swoją obecnością.
Ale to minęło. Nie było już tego. I nic nie wskazywało na to, że miało wrócić.
***
- Laura! Przyjechali! Już są! - krzyknęła blondynka. Był wieczór, a obie siedziały na swoich łóżkach. Steph spojrzała w okno i zobaczyła dużego busa, z którego wysiadło jakiś 7 uczniów. Laura podciągnęła kolana pod brodę, wcale nie mając zamiaru opuszczać pokoju, w którym właśnie się znajdowała.
- Już ciemno. Po kolacji i w ogóle... Pewnie są zmęczeni - broniła się brunetka. Blondynka przewróciła oczyma i złapała Laurę za dłoń. Po chwili pociągnęła ją mocno, mówiąc:
- A mnie to mało obchodzi. Idziemy.
Laura starała się odwlekać ten moment aż do samego końca. jak najdłużej się ubierała, jak najdłużej wychodziła...
Ale z blondynką nie można było negocjować. Po chwili obie podeszły w stronę czterech domków, do których weszli już uczniowie. Zapukały do pierwszego.
- Cześć wam! Jestem Stephanie, a to moja przyjaciółka Laura. Miło was poznać.
Dwie dziewczyny - niskie szatynki, z brązowymi oczyma i ciemnymi, gęstymi włosami uśmiechnęły się szeroko. Blizniaczki.
- Jestem Hilary, a to Shailene. Miło nam.
Dziewczęta chwilkę pogadały, po czym się pożegnały. Laura spuściła głowę i wzięła głęboki wdech.
Po chwili podeszły do kolejnych drzwi, w których mieszkał tylko jeden uczeń - Jack.
Następnie poznały kolejną Hilary i Biancę.
Gdy zostały już ostatnie drzwi, Laura ledwo chodziła. Nienawidziła poznawać nowych osób. Tak bardzo chciała zaszyć się teraz pod kołdrą w swoim domku...
Na Steph nie robiło to wrażenia. Sama była bardzo otwarta i rozmawiała niemalże z każdym.
Zapukała do ostatnich drzwi. Laurze puls przyspieszył niemiłosiernie. Po chwili jej oczy zrobiły się jak piłeczki ping ponga. Z wzajemnością zresztą.
- Wow. Nie sądziłem, że cię tu spotkam - odezwał się pierwszy. Szeroki uśmiech wdarł się na jej twarz, a serce zrobiło fikołka. Po chwili jej oddech stał się nierównomierny.
- Z wzajemnością - odpowiedziała z uśmiechem i lekkimi rumieńcami na twarzy.
Blondynka zaskoczona zmrużyła oczy, przyglądając się całej sytuacji.
- Nawet nie zapytałem cię o imię - powiedział wpatrując się w jej czekoladowe oczy, ukryte za dużymi okularami. Jeden kosmyk z jej spiętych włosów opadł jej na policzek. Jej uśmiech poszerzył się mocno, gdy powiedziała:
- Jestem Laura - wyciągnęła dłoń. Jednak ku jej zaskoczeniu, on podszedł do niej i przytulił ją mocno.
- A ja Ross. Miło mi.
- Czy ktoś mi wytłumaczy, o co w tym chodzi? - spytała Stephanie, która przyglądała się całej sytuacji.
- Steph? - spytał brunet, który wyłonił się za Rossem i Laurą, którzy stali już z metr od siebie.
- Adam? - spytała lekko zaczerwieniona. Tym razem to Laura i Ross podnieśli brwi w akcie zaskoczenia.
- Rossa poznałam w domu dziecka, na tych zajęciach. Ale wydaje mi się, że ty chyba też masz coś do powiedzenia.
Blondynka westchnęła głośno. Jednak gula w gardle nie pozwoliła jej mówić. Spojrzała z nieśmiałością na przyjaciół. Adam przejął więc pałeczkę i powiedział:
- Ja i Steph byliśmy parą.
***
Witajcie kochani!
Ten OS jest naprawdę długi, więc musiałam go podzielić na dwie lub trzy części (w zależności co mi do łba przyjdzie :P).
Postanowiłam opisywać szczegółowo, byście mili obraz sytuacji.
Next pewnie po nowym roku (to zależy, czy się wyrobie, co jest mało prawdopodobne, bo mam mega dużo zajęć).
Dziękuję każdemu za komentarze pod poprzednim rozdziałem :*
Proszę aby każdy, kto przeczyta tego OS'a skomentował go ;)
Do napisania!

19 komentarzy:

  1. Fajny OS czekam na kolejną część i zapraszam do mnie
    pamietnik-rossa-lyncha.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. OS czysta rewelacja! ! ! !
    Z niecierpliwością czekam na dalsze części ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :*
    Ja chcę wiedzieć, co dalej, a nie.
    Czekam na kolejną część. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny OS!
    Naprawdę wyszedł ci świetnie. Już nie mogę się doczekać, co się stanie dalej.
    Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam cię na nowy rozdział. Mam nadzieję, że wpadniesz

      Usuń
  5. Jak na razie jest genialny! Jednak mam pewne obawy co stanie się w następnych częściach wiedząc jak nazwałaś to opowiadanie..

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity ! Czytałam go z wielką ciekawością i zniecierpliwiona czekam na następny ! Masz wielki talent ! Zapraszam do siebie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny OS czekam na neksta :) Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. OS jest cudny świetny nie mogę doczekać się następnej części :D

    OdpowiedzUsuń
  9. ☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dawno mnie tu nie było
    Skarbię tęskniłam za twoim blogiem <3
    Szkoła potem święta a teraz Sylwester . Nie mam czasu !
    Świetny OS <3
    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale świetny!!!!
    Fajna historia, czekam na rozdział i drugą część OSa :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebisty < 3
    Czekam na następną część :)
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny :)
    Tytuł jest niepokojący, ale mam nadzieję na szczęśliwe zakończenie.
    Czekam na kolejną część :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Super os, bardzo mi się podobał. Czekam z niecierpliwością na next.

    OdpowiedzUsuń
  15. Super OS!!! Czekam na drugą część!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Oooooo! Jakie to jest cudne!
    Laura wygląda idealnie jako nieśmiała, szara myszka. Bardzo się cieszę, że opisujesz wszystko ze szczegółami, przez czas kiedy czytałam poczułam się jakbym była tam osobą trzecią, która wszystko obserwuje :o
    To kolejny fajntastyczny OS w twoim wykonaniu, w sumie sie nie dziwię. Każda twoja praca jest na wagę złota.
    Tak słodko oddałaś te relacje między Rossem i Nuśką :p (btw. słodkie przezwisko). Nie mogę się doczekać kolejnej części! Ciekawe czym tym razem nas zaskoczysz... może to będzie najcudowniejsza historia miłosna, a może.. Co się tam dzieje w tej twojej głowie, hm?
    Chciałam ci jeszcze podziękować, że mnie kopnęłaś w poważanie, bo dzięki tobie napisałam kolejny rozdział :p
    Wspaniała jesteś!
    Życzę Ci udanego sylwestra i dużo większych pisarskich sukcesów w 2016! :*
    Pozdrawiam cieplutko ~~invisible~~

    OdpowiedzUsuń