niedziela, 6 grudnia 2015

14 ,,Z każdej sytuacji masz co najmniej dwa wyjścia, jednak od ciebie zależy, jakie wybierzesz"

<Kilka dni później>

Od pamiętnej sytuacji kręgli, między Rossem a Laurą sytuacja pozostawała niezmienna.
Brunetka nadal chciała odkryć to, co Ross ukrywa u siebie, na ostatnim piętrze owej korporacji, za to Ross starał się jej unikać jak ognia w innych sytuacjach, niż przebywanie z ojcem.
Oboje przechodzili katusze. Laura przez swoje wspomnienia, a Ross - rzecz jasna - przez brunetkę.
Oczywiście czym byłaby ich słynna relacja (bez świadków) bez faktu, że wytrzymać ze sobą nie mogą?
Laura czuła się coraz bardziej przytłoczona tym, że kontrolę nad sytuacją i swego rodzaju władzę miała tylko wtedy, gdy byli w gronie znajomych i przyjaciół. Wiedziała jednak, że blondyn będzie odgrywał się za wszystko, gdy tylko zostaną sami. Wyżywał się słownie, a robił to tak perfidnie, że dziewczyna znienawidziła go jeszcze bardziej.
- Wyjeżdżam - rzucił sucho, wchodząc do gabinetu. Odwróciła się zaskoczona w jego stronę.
- Mam rozumieć, że to stwierdzenie faktu? - spytała.
- A da się to rozumieć inaczej? O zdanie cię nie proszę - powiedział kąśliwie. Zmrużyła oczy i wydęła usta na znak nie zadowolenia.
Odwróciła się w jego stronę na obracanym krześle i zacisnęła dłonie na oparciu.
- Mogę wiedzieć chociaż dokąd? - spytała sarkastycznie.
- Nie powinno cię to interesować - powiedział podchodząc do biurka i na szybkiego przeglądając papiery. Nie utrzymywał z nią żadnego kontaktu wzrokowego, a stał w odległości jakichś 6 metrów.
- To co mam odpowiedzieć innym? Bo oni zapewne wiedzą. Dziwne, że swojej ,,dziewczynie" - zaznaczyła, robiąc cudzysłów w powietrzu - takich rzeczy nie mówisz.
Ross cały zdenerwowany rzucił papierami o biurko, po czym spojrzał na nią z oczyma pełnymi jadu.
- W. Delegację. Jadę - wysyczał, robiąc pauzę po każdym wypowiedzianym słowie.
Uśmiechnęła się w akcie tryumfu. Po chwili skrzyżowała dłonie na piersiach i spytała:
- A dokąd?
Zacisnął oczy, a po chwili spuścił głowę. Odliczył w myślach kilka sekund, po czym powrócił z jeszcze ciemniejszym i pełnym nienawiści wzrokiem:
- Do Nowego Jorku. Coś jeszcze? - spytał sarkastycznie. Pokiwała entuzjastycznie głową, a kiedy chciał się spakować do końca, do gabinetu wtargnął Mark.
- Widzę, że już jesteś. O, witaj Lauruś - powiedział zwracając się do dziewczyny. Odpowiedziała tym samym, szczerym uśmiechem.
Kiedy Ross chciał już wychodzić, Mark zatrzymał go dłonią:
- A z narzeczoną się żegnałeś?
Oboje byli zaskoczeni, jak Mark szybko przypiął jej ,,łatkę" narzeczonej. Laura przełknęła ślinę, za to Ross przewrócił oczyma i podszedł niechętnie do brunetki.
- Do widzenia kochanie. Wracam wieczorem - odparł, ledwo muskając jej policzek, po czym wyszedł z uśmiechniętym Markiem.
Laura oszołomiona i cała czerwona siedziała jak wryta na swoim siedzeniu, po czym dotknęła miejsce, w których czuła wargi Rossa. W tymże miejscu jej ciało zareagowało mocnymi ,,ciarami", które nie należały do najprzyjemniejszych. A to dopiero początek...
***
- Jak wam się układa? - spytał Mark. Ross zastanowił się chwilkę nad odpowiedzią.
Właśnie wsiedli do jednej z taxówek, by szybko dojechać na lotnisko. Nie była to wprawdzie delegacja, o jakiej mówił Laurze, a zwykłe spotkanie konferencyjne.
Na samo wspomnienie ich wymiany tych kilku zdań westchnął głęboko. Już miał dość.
Wiedział, że dziewczyna zachowuje się profesjonalnie, a sam fakt, że za nią nie przepada trzymał go przy tym, by nie zerwać na siłę umowy. Nie miał ryzyka zakochania się, co ułatwiało mu sprawę.
Zresztą on nie był zdolny do uczuć. Nawet nie chciał myśleć, że może posiadać jakiekolwiek.
- Pytasz o firmę czy Laurę? - spytał od niechcenia.
Mark zaśmiał się szczerze. Polubił dziewczynę i pragnął dla niej jak najlepiej. Jednak znał Rossa i dobrze wiedział, jaki potrafił być. Więc sam fakt tego, że traktował (przynajmniej przy nim) dobrze brunetkę, sprawiał mu niesamowitą satysfakcję.
- Dobrze wiesz, o co pytam.
- Ale mogłeś sprecyzować, tato - powiedział patrząc na niego wymownie.
- To dobra dziewczyna. Szanuj ją. Więcej takich nie znajdziesz.
- Dlatego ją wybrałem - uśmiechnął się sztucznie. Mark przewrócił oczyma.
- Więc jak wam się układa?
- Dobrze - powiedział trochę za szybko. Kiedy zrozumiał swój błąd, odwrócił się do ojca i po westchnieniu dodał:
- Po prostu każdy o to pyta, więc mam trochę dość ciągłego odpowiadania na to. Jest nam razem dobrze. Jest bystra i inteligentna.
Mark zadowolony z odpowiedzi syna dodał:
- Kiedy masz zamiar się oświadczyć?
Ross zastanowił się chwilkę. Nie przemyśleli tego z Laurą. Postanowił więc nie pytać jej o zdanie i zrobić to całkowicie spontanicznie.
- Jeszcze nie wiem. Mam dużo na głowie. Jak upewnię się, że to właśnie ona, to wtedy jakoś to przygotuję. A teraz proszę tato, nie gadajmy o niej. Mamy ważną konferencję.
Mark przewrócił oczyma. Po chwili zaczęli wymieniać się uzyskanymi informacjami.
***
- I jak wam się układa? - spytała Lauren. Brunetka przewróciła oczyma. Miała ochotę wykrzyknąć: jest beznadziejny i naprawdę, naprawdę go nienawidzę. Zamiast tego po postu powiedziała:
- Jest dobrze.
- Tylko tyle? Żadnych szczegółów? Znam Rossa nie od dziś! Wiem, że jak chce, potrafi być romantykiem.
,,Pfff. Akurat" powiedziała w swojej podświadomości. Nie miała zamiaru jednak wypowiadać tego na głos.
- Powiedziałam coś nie tak? - spytała szatynka. Laura zmrużyła brwi nie rozumiejąc, o co chodzi.
- Masz taką dziwną minę, jakbyś cytrynę połknęła.
Laura zdała sobie sprawę, że przestała kontrolować wyraz swojej twarzy. Uśmiechnęła się szybko i dodała:
- Nie, to nic. Po prostu Ross raczej nie okazuje tej cechy przy mnie.
- Oj - powiedziała lekko zaskoczona szatynka.
Dobrze znała Rossa i jego możliwości, ale nie spodziewała się, że nie będzie ich okazywał przy Laurze. Tym bardziej, że wyglądali na szczęśliwych.
- Jesteście już zaręczeni? - spytała. Laurze serce zaczęła szybciej bić. Ilekroć ktoś wspomniał o jakichkolwiek zaręczynach zaczynało jej się robić słabo.
Nie dlatego, że nigdy nie chciała wyjść za mąż. Wręcz przeciwnie. Ale w tym wypadku wolałaby jak najszybciej rozstać się z Rossem i nigdy więcej nie spotkać się z nim. Jednak wizja tego, że będą musieli być jeszcze bliżej niż obecnie, będąc dodatkowo w tych samych relacjach pełnych bólu i cierpienia, wcale nie była taka zachwycająca. Raczej dołująca i przerażająca.
- Nie. Nie rozmawialiśmy o tym.
- Pewnie zrobi coś romantycznego - Lauren się zaśmiała.
- Oby tego nie zrobił... - powiedziała cicho i spuściła głowę.
- Mówiłaś coś? - spytała rozbawiona szatynka. Laura pokiwała tylko głową z wymuszonym uśmiechem.
- Ej! Głowa do góry! Ja wiem, że on na pewno to zrobi.
,,Lauren... Nie pocieszasz..." zaczęła mówić sobie w myślach. Jej żołądek strasznie się zwężył powodując przy tym niewyobrażalnie wielki ból.
- Na pewno - powtórzyła słabo, patrząc z lekkim uśmiechem na Lauren.
Dziewczyna zarzuciła włosy do tyłu i spojrzała na zegarek.
- Ty, my od czterech minut przerwę mamy - zaśmiała się słodko. Taka właśnie była. Entuzjastyczna, roześmiana, inteligentna. Jak się na nią patrzyło nie widziało się problemów. Każdy lgnął do tej dziewczyny.
Czasem potrafiła być sarkastyczna i nie za bardzo rozumująca, ale i tak była w tym wszystkim urocza.
Miała delikatne, kobiece rysy i naprawdę piękny uśmiech. Jej oczy były jak dwa chochliki, które były wręcz roześmiane.
Emanowała od niej tak pozytywna energia, że zyskiwała sobie sympatię każdego.
- To co? Idziemy? - spytała Laura. Po chwili razem udały się do kafeterii.
<><><>
- Nie przyszedłeś po nas - powiedziała Lauren z wyrzutem, sadowiąc się obok Maxa.
- Rozmawiałem przez telefon i kompletnie zapomniałem.
- Gdzie jest moja kawa? - spytała, patrząc na dwa kubeczki stojące po środku stolika. Swój Max miał w swoich dłoniach.
- Obie są robione tak samo. Rozkminiłem, że pijecie tę samą kawę - zaśmiał się.
- Tak głąbie. Tyle, że ja nie słodzę - dodała.
- A Laura słodzi? - spytał zaskoczony. Brunetka zaśmiała się lekko przypominając sobie sytuację, w której dokładnie mówiła Maxowi jaką kawę pije.
- Tak. Ale to nic. Wypiję gorzką - uśmiechnęła się niewyraźnie.
- Widzę, że jesteś przybita - powiedział Max.
,,Nawet nie wiesz jak bardzo..." dodała w myślach. Przed oczyma nadal miała wizję udawania narzeczonej Rossa, a to powodowało naprawdę kiepski humor.
- Nie, to nic takiego - odpowiedziała, starając się by ton jej głosu wyszedł jak najbardziej radośnie. Na marne.
- To ty nie wiesz czemu? - spytała Lauren. Laura za to otworzyła szeroko oczy. Bała się, że szatynka zaraz powie Maxowi o tym, że jej humor jest taki dlatego, że blondyn się jej nie oświadczył. Otworzyła lekko usta, by coś powiedzieć, ale Lauren dodała:
- Przecież Ross na konferencję wyjechał. Nie ma go tu. No to jak bidulka ma się zachować? - spytała.
Laura w duchu odetchnęła z ulgą.
- No tak. Zapomniałem.
Po chwili Laura z powrotem odpłynęła do krainy przygnębiających myśli, podczas gdy Lauren i Max zatracili się w rozmowie.
***
- Ostatni raz lecę na tak długie konferencję - powiedział wyczerpany Ross, który właśnie wszedł do korporacji.
- Ross, musisz się przyzwyczajać. Następnym razem weź swoją dziewczynę - powiedział Mark z uśmiechem.
- A ona tam po co? - spytał ironicznie zatrzymując na chwilkę czynność, jaką wykonywał.
- Jak to po co? Na przykład po to, by cię wspierać, Ross - dodał z uśmiechem Mark.
Ross przewrócił oczyma i ściągnął krawat. Po chwili rozsiadł się wygodnie w fotelu.
- Nie chcesz wrócić do domu? Jest już po północy - powiedział Mark, opierając się o biurko.
- Nie. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
- Jesteś padnięty.
- Dam sobie radę - uśmiechnął się szczerze. Robił to rzadko, ale miał taką potrzebę.
- Okey. To ja pójdę już do domu - powiedział Mark biorąc swoją torbę.
- Tato? - Ross wreszcie wydusił z siebie pytanie, nad jakim się głowił.
Zastanawiał się, czy robi dobrze. Ale musiał to wiedzieć. Naprawdę chciał usłyszeć to z jego ust.
- Tak Ross? - spytał zaciekawiony.
- Tęsknisz za nią?
Mark uśmiechnął się smutno i spojrzał w dół. Po chwili przeniósł wzrok na swojego syna, którego twarz wyrażała zaciekawienie.
Pokiwał więc delikatnie głową i odpowiedział:
- Nie ma dnia, w którym by mi jej nie brakowało.
To była wystarczająca odpowiedź. Nie musiał mówić nic więcej.
Każdy za nią tęsknił. Każdy ją kochał.
Ross zacisnął oczy i uśmiechnął się krótko, ale bardzo słabo.
Po chwili Mark opuścił gabinet, a blondyn zostając w nim pogrążył się w swoich myślach.
To nie może tak się skończyć. To jest pewne.
***
Witajcie kochani!
Dziś mam dość dobry humor, więc tworzę tak troszkę charaktery bohaterów. Ten rozdział mało wprowadza do fabuły, ale przygotowuję was na coś, co nazwę ,,niespodzianką".
Kiedy? Już niedługo, miśki ^^.
Będę miała dla was rozdział specjalny. Będzie miał określoną długość, ale mam nadzieję, że na jakiś czas zaspokoi waszą ciekawość.
Nie wiem, który dokładnie będzie to rozdział, ale wiem, że Raura jeszcze trochę będzie się kłócić. Bo jeżeli teraz się pogodzą, to o czym ja będę dalej pisała? 
Wtedy będzie nudno :/
Pomyślcie, że wtedy będę musiała zakończyć bloga. Bo jeśli teraz bym sprawiła, że wasze prośby o bycie Raury razem stałyby się w rzeczywistości, to przypuśćmy, że po epilogu ktoś znajdzie tego bloga.
I co pomyśli? Że fabuła idzie straaaaasznie szybko. 
A my jesteśmy cierpliwi, prawda? :D
Rozdział z dedykacją dla Jacky Sparrow, Invisible oraz Arii Lynch.
Moje trzy ofiary xD
Dziękuję wam wszystkim za komentarze pod rozdziałami!
Mam nadzieję, że ten także przypadł wam do gustu. Potrzebowałam go zrobić takim... Nijakim, by trochę odpocząć od fabuły. Ale to daje tylko większą liczbę rozdziałów :D
Zapraszam też na mojego drugiego bloga: http://follow-your-dreams-raura.blogspot.com
Także do napisania!

17 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział!
    Jestem ciekawa, jaką to niespodziankę szykujesz. Czyżby coś związanego z Raurą? Nie musisz za bardzo spieszyć się z łączeniem ich, bo to oczekiwanie na ten moment jest ekscytujące. Sama przecież na moim blogu długo dążę do rozdziału, w którym w końcu oni będą razem. Rozdział, jak zawsze wyszedł ci wspaniale. Możesz nawet więcej robić takich rozdziałów, bo lepiej poznaje się charakter bohaterów.
    Czekam na next. :*

    Ps. Dodałam nowy rozdział na moim blogu. Może wpadniesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle fantastyczny <3 To dobrze, że fabuła rozwija się wolno, sielanka bywa czasami nudna, więc cieszę się, że się nie śpieszysz, jest ciekawie, jestem ciekawa co stało się Laurze 5 lat temu i dlaczego Ross jej nie lubi.
    Dziękuję za dedykację :* Zauważyłam, że ostatnio często dodajesz rozdziały, i świetnie wreszcie mam co czytać, i pomyślałam sobie, że ja może też wreszcie coś dodam. Jeżeli rozdział się pojawi to wieczorem albo popołudniu więc jak coś zapraszam do czytania.
    Pozdrawiam czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow jak szybko!!!! Rozdział super :)
    Dziękuję za dedykacje kochana :* nie mogę się doczekać niespodzianki!!!!!!
    Liczę, że kolejny rozdział będzie równie szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale extra :)
    Czekam na next <3
    Strasznie jestem ciekawa co jest z Rossem i co się stało Laurze

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny rozdział :)
    Ciekawe co szykujesz, co raz lepiej poznaję bohaterów. Niestety dużą ilość nauki nie pozwala mi na częste zaglądanie na bloggera przez co nie zawsze komentuję rozdziały :'(
    Dobrze, że fabuła nie rozkręca się tak szybko, bo można lepiej poznać bohaterów i bardziej wkręcić się w historię.
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. super!rozdział rewelacja,ciągle chce więcej i więcej informacji na temat Rossa i Lau ich relacji,tak bardzo nie mogę się doczekać kiedy między nimi się zacznie coś dziać.Gdyby Ross pocałował Laurę w usta to może by coś poczuł?hehe czekam na kolejny boski rozdział!Życzę weny
    moniaa

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! Dużo się dzieje !
    A rozdział zresztą jak zawsze wspaniały ;* , z niecierpliwością czekam na next! :) Dlatego liczę, że będzie on z prędkością światła xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, nie było mnie na bloggerze, bo myślałam, że nie wstawiasz rozdziałów, a tu taka niespodzianka! Tyle rozdziałów do nadrobienia, że aż na sercu miło! <3
    Coś w tej relacji Raury jest, nie wiem co, ale to całe zagmatwanie jest takie intrygujące. Tyle bym chciała wiedzieć o bohaterach, a ty tak skrzętnie ukrywasz ich historie i lęki. Lubię tą tajemniczość, ale z drugiej strony... ahg!
    Podoba mi się rozdział - bardziej skupia się na dialogach, ale to nic złego, ponieważ rozmowy bohaterów u ciebie nie są drętwe i sztuczne.
    Mark największym shipperem Raury widzę :D
    Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wróciłaś na bloggera i wena Ci towarzyszy - tak miło tutaj jest, gdy piszesz :)
    No nic, tyle ode mnie. Za bardzo się ekscytuję, żeby napisać coś bardziej logicznego, więc na koniec tylko dodam, że życzę ci dużo weny, chęci i czasu do pisania :)
    Pozdrawiam, Ayati!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mendo Niefretete...
    Tw niespodzianka... Ja wiem, co to będzie.
    ANI MI SIĘ WAŻŻŻŻŻŻŻŻ!!!
    ~Darkness

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę że natchnienie dopisuje :) Rozdział jak zawsze meega <3 Niby nijaki a sporo się dzieje. Jeśli chodzi o sytuacje Raury to bardzo mi się podoba. Jak daliśmy radę tyle czekać na blogu z OSami to i tu damy ;) Życzę dalszej weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały < 3
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowity rozdział czekam na neksta :) I czekam z niecierpliwością na Raurę :* . Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział :*
    Jutro zgroza. Egzmaniny próbne się piszę.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń