Wdech, wydech.
Zabronił wejść na tamto piętro, więc na pewno coś ukrywa. Czy teraz każdy musi mieć tajemnice?
Ale w sumie Ross nie musiał jej nic mówić, bo między nimi nic nie było okey.
I dodatkowo ona sama nie była święta... Jeden sekret męczył ją już trzy lata, drugi - prawie pięć. Co z tego, że oba są tragiczne i że Amanda wie tylko o jednym?
Spojrzała na akta, jakie leżały na jego biurku. Podeszła szybko do brązowej koperty.
U góry miała nie równości, co oznacza, że była rozerwana, najwyraźniej w akcie desperacji.
Delikatnie wzięła w swoje dłonie kopertę, po czym zaczęła powolnym ruchem wyciągać z niej zawartość.
Było tam tylko jedno zdjęcie mężczyzny, którego Laura w ogóle nie znała. Przyjrzała mu się uważnie. Miał mocne rysy twarzy, krzaczaste brwi, zero zarostu, siwe włosy i wyglądał na 50-letniego biznesmena.
Kiedy odwróciła zdjęcie widniał na nim napis:
,,Anthony Evans. 'Póki co, wszyscy umierają, ale niektórzy z wyboru innych'".
Przerażona upuściła zdjęcie. Usłyszała kroki.
Zamarła. Nie wiedziała, co ma zrobić, więc nie mogła się ruszyć, jakby była sparaliżowana.
***
Zapomniał o najważniejszym - o kopercie. Biegiem ruszył do swojego gabinetu. Nacisnął szybko na klamkę i rozejrzał się po pomieszczeniu.
Laura była na swoim miejscu. Podszedł do biurka. Koperta znajdowała się w tym samym stanie, co ją zostawił. Odetchnął szybko z ulgą i zwrócił się do brunetki:
- Czemu nie jesteś jeszcze z Lauren?
- Miałam ważną sprawę, ale już idę - powiedziała i szybko ruszyła w stronę drzwi. Zaskoczony speszeniem i szybkością z jaką opuściła pokój zmarszczył brwi.
Nie mogła nic wiedzieć. Nie mogła.
Wyciągnął zdjęcie z koperty.
- Nie możesz. Nic nie wiesz - powiedział do siebie szeptem. Zacisnął pięści w dłoni i z nienawiścią spojrzał na zdjęcie.
Nikt nie może widzieć. Nikt.
***
- Lauren? - spytała Laura, biorąc do ust łyk swojej świeżo zaparzonej kawy. Szatynka wychyliła się zza komputera przestając na chwilkę stukać palcami o klawiaturę i spojrzała wymownie na Laurę.
- Dobrze znasz to biuro? - spytała.
Lauren uśmiechnęła się szeroko, po czym odpowiedziała:
- Pamiętam, jak ojciec Rossa budował tę korporację, gdy miałam z może... trzy latka? Szybko ją zbudowali.
Laura zastanowiła się chwilkę. Czyli zna to jak własną kieszeń.
- Co jest na najwyższym piętrze?
- Kiedyś pracowała tam mama Rossa, ale później zostało zaniedbane. Czemu pytasz?
Laura przygryzła policzki od środka, by czasem nie palnąć czegoś głupiego. Po chwili uśmiechnęła się słodko i odpowiedziała:
- Zauważyłam po prostu, że jest tam pokój, ale nikt do niego nie wchodzi.
- Z tego co wiem, teraz Ross tam chodzi od czasu do czasu, ale nikomu nie pozwala tam chodzić. Skoro jesteś teraz jego dziewczyną, to może go o to spytasz?
- Nie jesteśmy przy sobie aż tak otwarci - dodała nieśmiało.
Gabinet mamy Rossa... Jest tu tak rzadko wspominana, że brunetka miała wrażenie, iż jest ona tematem tabu. Ta korporacja robiła się coraz bardziej tajemnicza.
- Dawno umarła? - spytała Laura.
- Z cztery, maksymalnie pięć lat temu. Ross nie lubi o tym gadać.
Laura zmrużyła oczy.
- Ale czemu?
Szatynka westchnęła i przejechała otwartą dłonią po włosach.
Zagryzła mocno obie wargi, tworząc z nich tylko lekko widoczną kreskę, po czym z impetem je wypuściła. Po chwili głęboko nabierając powietrze w płuca, powiedziała:
- Kiedyś Ross był inny. Ze wszystkimi miał super relacje, a jego największym marzeniem było znaleźć kochającą żonę i mieć z nią dzieci. Był poukładany, sumienny i bardzo wrażliwy. Kochał pomagać i wspierać innych. Od podstawy pomagał ojcu budować i prowadzić korporację. Ale odkąd jego matka umarła... Zmienił się.
Laura zesztywniała. Ten sam Ross, co teraz traktuje ją w sposób tak chłodny i tak oschły, że ma ochotę umrzeć, mógł mieć kiedyś... Uczucia?
- Nigdy mi tego o sobie nie mówił - powiedziała szeptem.
- Ross nie lubi mówić o sobie. Od kiedy jego mama zmarła jego kontakty z nami wszystkimi osłabły. Ale to świetny aktor. Potrafi udawać wszelkie uczucia, jakie kiedykolwiek posiadał, aż do perfekcji.
Laura prychnęła pod nosem. Co do tego była absolutnie przekonana. Przecież namącił jej w głowie, zanim zaczęła u niego pracować. Był miły i taki życzliwy... No właśnie. Był.
- Jaka była jego matka? - Laura z trudem zdobyła się, by wydusić ze swojego suchego gardła, tylko to jedno, ostatnie pytanie. Łzy zbierały jej się pod powiekami.
Oczy zaczęły ją niemiłosiernie spytać, więc odwróciła wzrok od Lauren, która patrzyła na nią z oczami pełnymi litości. Laura uniosła wzrok do góry i zaczęła szybko mrugać, by pozbyć się łez.
- Była najwspanialszą kobietą, najbardziej kochającą matką. Każdy do niej lgnął, każdy chciał być blisko. Była niesamowita. Ale właśnie. Była...
Teraz łzy spłynęły po jej bladym policzku, by zatrzymać się na chwilkę na jej podbródku, ale tylko po to, aby za chwilkę spaść wprost na jej zaciśniętą pięść.
***
- I co z tą sprawą? - spytał, wchodząc szybko do gabinetu.
- Zostaw ją przez jakiś miesiąc. Spotkamy się tu za trzy tygodnie. Nie pracował sam.. Nie mów nikomu.
Ross zakodował każdą z informacji, starając się, by do niego dotarła jak najspokojniej. Nie mógł jednak opanować swoich emocji, które targały nim doszczętnie.
To uczucie było okropne. Ilekroć próbował się uspokoić, nic nie mogło sprawić, że tak się właśnie działo.
To dawało tej sytuacji większej beznadziejności.
Westchnął cicho, bo dokładnie widział, że brunet stojący na przeciw niego ma absolutną rację.
Jednak sama ta myśl była dość przytłaczająca.
- Niech wam będzie. Kiedy mam wpłacić zaliczkę?
Przebiegłe błękitne oczy spojrzały na niego i podały małą, żółtą, samoprzylepną karteczkę, na której był numer konta bankowego i data dnia obecnego.
- Nowe konto? - spytał.
- Czy nie byłoby dziwne, że taka suma pieniędzy wpływa mi co miesiąc na jedno konto? - uniósł jedną brew i się zaśmiał. Rossowi do śmiechu nie było. Mimo to cień uśmiechu przebiegł po jego twarzy.
- Ta sytuacja cię wykończy, Lynch - powiedział z westchnieniem brunet, po czym opuścił pomieszczenie niezauważalnie dla nikogo.
- Masz racje, Ethanie...
***
Przerwa. Ulubione słowo nie tylko dzieci w szkole, ale również pracowników w pracy. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy schodziła na dół do kawiarenki wraz z szatynką, która już po chwili odnalazła wzrokiem Maxa przy jednym ze stolików.
- Tam siedzi - kiwnęła głową w jego kierunku. Ujęła Laurę za dłoń i pociągnęła przez tłum pracowników korporacji.
- Mam nadzieję, że zamówiłeś nam kawę - powiedziała, nie zdążywszy nawet usiąść.
- Ciebie też miło widzieć - powiedział z ustami przy papierowym kubeczku pełnym brązowej cieczy.
Przewróciła oczyma, na co brunet uśmiechnął się słodko. Laura przyglądała się z zaciekawieniem temu obrazkowi, po czym dodała:
- Rossa nie ma?
Max w tym czasie przysunął dwa kubeczki kawy do dziewczyn, podczas gdy trzeci nadal stał na środku stolika. Właśnie ten był dla blondyna.
- Jeszcze nie.
- Skąd wiedziałeś, jaką mi wybrać? - spytała Laura z zaciekawieniem. Upiła łyk, po czym o mało nie wypluła zawartości.
- Ross mi powiedział, jaką pijesz.
,,Szkoda tylko, że nie powiedziałam mu, że nie piję czarnej bez cukru" - pomyślała.
- Oh... Kochany - zaśmiała się - Ale już zeszłam z tej diety o czym zapomniał - dodała z przekąsem.
- Więc jaką teraz preferujesz? - spytał brunet.
- Dodaj dwie łyżeczki cukru i mleko następnym razem. I zamiast sypanej po prostu rozpuszczalna - uśmiechnęła się słodko.
Lauren zaczęła chichotać, po czym dodała:
- Ross kompletnie nie wie, jaką kawę pijesz, prawda? - spytała.
- W sumie to powiedział to tak dziwnie - stwierdził Max.
Laura zmrużyła brwi. Spojrzała wymownie na Maxa, na co ten wzruszył tylko ramionami. Gdy jej wzrok nie odstępował, Max przewrócił oczyma i dodał:
- Powiedział coś w stylu: ,,Zrób jej czarną i tyle".
W tym momencie do stolika przysiadł się wspomniany blondyn. Swoją dłoń od razu zarzucił na oparcie krzesła brunetki, do którego miał najbliżej.
Brunetka po raz kolejny się wyprostowała, by być jak najdalej z nim od kontaktu fizycznego. Blondyn przysunął do siebie kubeczek kawy.
Laura skorzystała z okazji i spytała:
- Gdzie byłeś?
Ross zacisnął pięści na swoim kubeczku, po czym odparł:
- Miałem ważnego klienta. Opowiadałem ci o nim.
- Nie przypominam sobie - nie dawała za wygraną.
- Może powinnaś odstawić kawę, a kupić sobie herbatkę na pamięć? - w tym zdaniu było tyle jadu i sarkazmu, że od razu dało się wyczuć napięcie między nimi.
- Przepracowujesz się - powiedziała, chcąc uniknąć wybuchu Rossa, który tego dnia był do tego zdolny.
- Na szczęście, nie tobie to oceniać - powiedział, biorąc łyk kawy do ust.
- Ugryzło cię coś? - spytała ironicznie.
Wydusił z siebie uśmiech, na jaki było go stać, po czym przysunął się bliżej niej. Znów zastygła czekając na kolejny ruch.
- Obraziłeś się? - spytała na wciągniętym oddechu. Objął ją delikatnie ramieniem, a drugą dłonią złapał za jej dłoń, po czym powiedział:
- Na ciebie? Nigdy?
Powstrzymała się przed tym, by czasem nie wybuchnąć płaczem i nie uciec z tego miejsca. Spojrzała na Lauren, która zrobiła tylko ,,awwww" i na Maxa, który uśmiechnął się do niej szczerze. Następnie w akcie desperacji przeniosła swój wzrok na oczy Rossa, z błagalnym spojrzeniem. Zmrużył brwi, nie rozumiejąc, co się dzieje, ale odsunął się lekko, nie puszczając jej dłoni.
- Kiedy mam znów z tobą pracować? - spytała gdy odzyskała zdolność oddychania, a jej serce zaczęło w miarę normalnie bić.
- Możesz już dziś po południu. A wieczorem idziemy całą szóstką na kręgle - dodał z uśmiechem.
- Jaką szóstką - spytała nie rozumiejąc.
- Zabieramy jeszcze Barda i Amandę - powiedział mierzwiąc jej włosy.
Tak. Zapowiada się niesamowicie długa noc w niesamowitym towarzystwie.
***
Witojcie!
Tak jak obiecałam - było więcej komów, więc rozdział pojawił się szybciej.
Pamiętajcie, że jeśli będzie jeszcze więcej next pojawi się jeszcze szybciej.
Jak się podoba?
Powoli się rozkręcamy :D
Macie swoją ,,Raurę" jak na razie w takiej postaci.
Nie zdradzę, co będzie dalej, ale fabuła się będzie jeszcze trochę rozkręcać.
Mam nadzieję, że taka forma się wam podoba. Coraz więcej dialogów, bo w końcu nie mogę skupiać się na samych opisach.
Zdałam sobie sprawę, że dość dużo wyjdzie tych rozdziałów, bo robię fabułę rozbudowaną.
Mam nadzieję, że się podoba :)
Do napisania!
Z dedykacją dla Invisible :*
Boże, ta historia jest coraz ciekawsza :)
OdpowiedzUsuńTeraz będę myślała tylko o tym co ukrywają bohaterowie. Po prostu cudowne :)
Jak szybko !!! Nie spodziewałam się tak szybko rozdziału, ale to super, ze się pojawił :)
OdpowiedzUsuńAkcja się rozkręca :D Mam nadzieję, że w następnym jednak będzie więcej Raury!!!
Pozdrawiam i życzę weny :)
Niesamowity rozdział :) Oni mają coraz więcej tajemnic . Po prostu wciąga na maxa :) Czekam na neksta :) Pozdrawiam i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńPS. Czy Ross i Lau kiedyś się w sobie zakochają ?
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńAkcja rzeczywiście zaczyna nabierać tempa. Ross i te jego tajemnice. Już nie mogę się doczekać, żeby je poznać.
Czekam na next. :*
Extra :D
OdpowiedzUsuńprzeszłość Rossa i kolejna dawka tajemnic jego życia... interesująco :P
Pozdrawiam xx.
Dzieje się, świetny rozdział c:
OdpowiedzUsuńZajebisty < 3
OdpowiedzUsuńRzeczywiście fabuła i akcja się powoli rozkręcają:) Ross i jego tajemnice I przeszłość. Ciekawe:) Laura też ma swoje tajemnice. Normalnie jestem ciekawe co oni skrywają i w ogóle! :D
Czekam z niecierpliwością na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Czy ross i laura będą kiedyś w sobie zakochani ?? Opowiadanie super :) czekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńRaura rządzi!! :D
OdpowiedzUsuńRozdział, jak zawsze poprawny i pełen emocji!
Pozdrawiam i życzę dużo weny!!
Ania xoxo
P.S. Przepraszam, że tak krótko :/
To opowiadanie jest świetne!
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Ej ej! To jest super i nmg sie doczekać nexta :D Dziękuję, że tworzysz coś tak fajnego i nie przewidywalnego ;D
OdpowiedzUsuńMasz racje będzie się dziać,nie wiem do końca tego ale przeczucie ...nie ważne,w każdym razie jestem MEGAAAAA zainteresowana tym co się wydarzy dalej,zwłaszcza tym jakie sekrety ma Lau i kiedy się o nich dowie Ross i czy wogule dowie,ale raczej tak :) I coś mi się wydaje,że LAu chyba została zgwałcona ale to tylko takie moje przepuszczenia ...
OdpowiedzUsuńRozdział jest suuuper,kocham tego bloga!!!!!Nie mogę się doczekać kolejnego.
pozdrawiam monia
Kocha, Kocham , Kocham !!! Nie moge doczekać się nextu !! Pozdrawiam !!
OdpowiedzUsuńWow tyle się dzieje ! Nie mogę się doczekać co będzie dalej !!! Twoje rozdziały są wręcz zajebiste !!! Dlatego liczę na next z prędkością światła xd ;*
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacja nie mogę się doczekać kolejnego!!kocham!
OdpowiedzUsuńTrochę mnie tu nie było .Nadrobiłam . Bardzo podoba mi się rozdział .Czekam na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuń