Ross nienawidził tego typu imprez, więc od razu zaprotestował:
- Nie sądzę, że to najlepszy pomysł - powiedział nerwowo. Brunetka stojąca obok niego od razu wyczuła ten ton głosu oraz tę niechęć.
- Ależ kochanie - zaczęła - to absolutnie pomysł doskonały. Tato - Ross wzdrygnął się, gdy usłyszał te słowa brunetki wypowiedziane w kierunku jej ojca - Myślę, że Ross po prostu nie chcę się narzucać. Ale to idealna okazja, by to uczcić - zaśmiała się cichutko.
Mark od razu poszerzył swój uśmiech, a cała reszta wpatrywała się w ten uroczy obrazek. Teraz to Laura miała władzę. Na ten moment. Gra rozpoczęta, a następny krok robi to z nich, które wcześniej wymyśli bardziej okrutny plan. Bez zasad.
Ross spojrzał na nią z mordem w oczach, podczas, gdy ta tylko uroczo się uśmiechnęła.
- No to chodźmy. Na koszt firmy - powiedział euforyczny Mark.
Od śmierci Stormie nie był sobą i nie potrafił normalnie funkcjonować. Jednak teraz, gdy zobaczył, że Ross i Laura są razem nagle stał się weselszy, co nie uszło uwadze Rossa.
Zacisnął pięści na samą myśl o matce i ugryzł policzki od środka.
Laura za to w tej sytuacji zapomniała całkowicie o tragicznym wydarzeniu sprzed kilku lat oraz o swojej przeszłości. Nie miała zamiaru rozczulać się nad sobą.
Mimo, że jej wyobraźnia nie sięgała aż do tego momentu, który właśnie nastąpił, to jednak coraz bardziej cieszyła się, że podjęła ofertę.
***
- Kiedy się poznaliście? - spytała Lauren. Wszyscy siedzieli w jednej z wykwintnych restauracji, przy stoliku, który akurat pomieścił ich wszystkich.
Laura oczywiście obowiązkowo koło swojego chłopaka.
- Zabawna historia - zaczął Ross. Spojrzał wymownie na brunetkę, ale ta nie kwapiła się, by dokończyć za niego. Za to zaczęła konsumować posiłek. Zrezygnowany blondyn ciągnął dalej:
- Zauważyłem ją, kiedy czytała książkę. W parku. Miała na sobie karmazynowy płaszcz i czarne spodnie. Z okna mojego gabinetu nie mogłem dostrzec, co dokładnie czytała, ani jak wyglądała. Ale wiedziałem już, że to ta jedyna.
Laura wiedziała, że Ross nie żartował ani wcale nie zmyślił tej sytuacji. Wiedziała dokładnie w jaką noc była tak ubrana... Wtedy spotkała się z Amandą, czytała książkę i to jeszcze w parku koło korporacji Lynchów. Przestała przez chwilkę jeść. Spojrzała na blondyna, a jego wzrok utkwił w jej oczach.
Nie wyrażały złości. Bardziej zdumienie. Jej spojrzenie było pełne zaskoczenia i małych iskierek w oczach. Za to u niego mogła dostrzec tylko... No właśnie. Nie wiedziała nawet co.
- Ale tak się chyba nie poznaliście - zaśmiał się Bard, który dokładnie wiedział o jakim dniu mówił blondyn.
- No tak. Zobaczyłem ją i za nią pobiegłem. Ale za nim wyszedłem na dwór i doszedłem do ławki, na której siedziała, jej już nie było.
Laura uśmiechnęła się spuszczając głowę w dół. Wiedziała dokładnie, że to również było prawdą. Słuchanie o tym z jego perspektywy było nawet ciekawym doświadczeniem. Pragnęła usłyszeć ciąg dalszy.
- Później zobaczyłem zakładkę do książki, na której był adres dobrze mi znanej knajpki, w której przecież pracujesz - zaśmiał się patrząc na Barda.
- Tak. Pamiętam jak przyszedłeś zdeterminowany i pytałeś czy znam taką brunetkę i tą zakładkę.
Laura wstrzymała powietrze. Pytał o nią? Naprawdę jej szukał?
Jakieś niebezpieczne ciepło ogarnęło ją od środka, powodując naprawdę dziwne uczucie. Po chwili na jej twarzy pojawiły się wypieki.
- No i znalazłem - powiedział przytulając do siebie dziewczynę, która ledwo powstrzymała się od omdlenia. Nie było to spowodowane tym, że jej się to podobało. Wręcz przeciwnie. Wszystkie obrazy sprzed tych trzech nieszczęsnych lat.
Zajęła szybko umysł czym innym i pozwoliła nadal trwać w objęciach.
,, To nie potrwa długo... To się niedługo skończy".
Na nic były jej słowa ukojenia. Nic go nie dawało. Na szczęście blondyn już po jakiś czterech minutach zdjął swoje ramię z jej ramienia i oparł je o oparcie krzesła. Brunetka wypuściła powietrze, które nieświadomie wciągnęła wraz z dotykiem blondyna.
Czas się przyzwyczaić, bo inaczej w tym punkcie to on zawsze będzie wygrywał, to on będzie miał przewagę.
A do tego nie można było dopuścić.
Wyprostowała się na krześle i wypuściła długi oddech. W mózgu nastawiała się na pozytywne myślenie. Po jakimś czasie dłoń blondyna nie przeszkadzała jej tak bardzo, więc mogła odetchnąć z ulgą.
***
<Następny dzień>
Spojrzał na zegarek, który wskazywał na to, że najwyższa pora, by pójść do pracy. Jęknął z niezadowoleniem i spojrzał na swój telefon. Miał jedną wiadomość:
,,12:00 Barton Street. Nowa koperta i nowe akta".
Przeczytał kilkakrotnie wiadomość, po czym odpisał:
,,9:00 w mojej firmie. Czekam na ostatnim piętrze".
Nie musiał czekać na odpowiedź, bowiem wiedział, że i tak nie nadejdzie. Już po chwili był w drodze do swojego gabinetu.
<><><>
- Co macie? - spytał zaciekawiony patrząc na brązową kopertę.
- Myślę, że tu akurat będzie największy szok - odpowiedział brunet. Ross podniósł jedną brew, po czym zwrócił swój wzrok na kopertę.
Powoli otwierał ją, jakby miało być w niej coś, co sprawi, że jego serce przestanie bić. W rzeczywistości w kopercie znajdowało się jedno zdjęcie, które zmieniło postać rzeczy i bieg zdarzeń.
- Nie wierzę... - powiedział wyciągając zdjęcie.
- Wszystko na to wskazuje. Trudno w to uwierzyć, ale taka jest prawda. Masz wyniki badań i dowody w tej kopercie - brunet sięgnął do kieszeni płaszcza i wyciągnął z niej małą, białą kopertę.
Kiedy Ross ją otworzył po raz drugi doznał szoku. Drżącymi rękoma od nadmiaru emocji zakrył sobie usta, by nie zrobić gwałtownego wdechu powietrza i aby czasem nie krzyknąć.
- Wiem, że to szok...
- Ty nic nie wiesz - powiedział z zaciśniętymi zębami. Brunet uniósł dłonie w geście wycofania się, po czym dotykając lekko ramienia Rossa wyszedł bez słowa.
Blondyn teraz został sam. Sam ze swoimi myślami, które w głowie miały kolejny plan, by pozbyć się tego, co najbardziej dokuczliwe - problemu..
***
- Hej Lauren - przywitała się z radosnym uśmiechem. Szatynka spojrzała na nią szczerząc się nie miłosiernie.
- O Lauro. Widzę, że już jesteś - zachichotała.
- Błagam, nie traktuj mnie inaczej przez to, czego się wczoraj dowiedziałaś.
- Ale no ej! - krzyknęła pełna euforii - Chodzisz z szefem naszej firmy.
Nim Laura zdążyła coś odpowiedzieć do pomieszczenia wszedł Max.
- A co ty taka... O Laura - jego uśmiech od razu się poszerzył, na co brunetka przewróciła oczyma.
- Hej Max - zaśmiała się. Nie chciała być traktowana inaczej, ale już w tym momencie wiedziała, że oni nie dadzą jej spokoju.
- A wy? Myślałam, że też jesteście razem - tym razem to Laura odbiła piłeczkę w stronę dwóch czerwonych przyjaciół, którzy spojrzeli na siebie nie śmiało.
- My? Nie... - zaciągnęła piskliwie Lauren. Max za to odchrząknął tylko, że musi iść po jakieś ważne papiery i wyszedł z pokoju.
- Ja wiedziałam, że coś tu się święci - powiedziała brunetka z głupawym uśmieszkiem, po czym poszła do gabinetu Rossa.
<><><>
- Mi też niezmiernie nie miło cię widzieć - burknęła pod nosem, gdy tylko weszła do pokoju. O dziwo Ross nie odpowiedział tym samym. Siedział na swoim fotelu wpatrując się beznamiętnie w punkt przed sobą.
- A ty dziś co? Nie w sosie? - zaśmiała się pogardliwie. Blondyn dalej milczał, co było najgorszą udręką dla dziewczyny.
- Oh, zapomniałam. Pan obrażalski - prychnęła pod nosem.
- Czy chociaż raz w życiu możesz się uspokoić? - wysyczał w jej kierunku tak oschłym, zimnym i groźnym tonem, że usiadła na krześle tak, jakby połknęła jakiś kij. Nic więcej się nie odzywała.
- Halo? - spytał. Mimo, że była odwrócona do niego tyłem, słuchała dokładnie to, o czym mówił.
- Myślę, że tydzień, góra dwa - powiedział starając się mówić ciszej. Konwersacja brzmiała tak, jakby Ross i człowiek po drugiej stronie słuchawki planowali razem jakiś zamach na jakąś inną korporację. Brzmiało tajemniczo, intrygująco, ale i niebezpiecznie.
- Tak. Akta tam gdzie zawsze. Znasz to piętro - powiedział, rozłączając się po chwili.
- Laura, masz zadanie. Idź pomóż dziś Lauren, a ja muszę wyjść. Mam pilną sprawę - powiedział, po czym nie czekając na to, co odpowie, wyszedł bez słowa.
Teraz jedno stało się jasne - on coś ukrywa, a to znajduje się w korporacji. Jakie miejsce?
Najwyższe, zakazane piętro.
***
Witajcie Miśki. Dziś nowe wprowadzenie do fabuły. Ten rozdział est mi potrzebny na wyjaśnienie kilku kwestii.
Nie da się ukryć, że blog ma bliżej do zakończenia niż początku, a historia już swoje zrobiła.
Myślę, że można wrócić do tego, że rozdziały będą częściej i dłuższe, ale to zależy od was, a raczej - waszych komentarzy.
Fabuła nabiera tempa, a te ciągłe sekrety Rossa i Laury są mi jeszcze trochę potrzebne.
Ale nie martwcie się - Raury jeszcze długo nie będzie xD
Nie no żart. Nie wiem czy w ogóle będzie...
W każdym bądź razie - teraz się żegnam i zapraszam do komentowania :)
Do napisania!
Nieziemski rozdział:) Mam nadzieje że jednak będzie Raura:) Czekam z niecierpliwością na neksta :) Pozdrawiam i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńKażdy tu ma jakiś sekret, czy co. Ross ma chyba największy.
Czekam na next ♡
Fabuła się zaczyna rozkręcać, bardzo dobrze! :D
OdpowiedzUsuń<3
Rozdział super! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Wspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńCo jest na zdjęciu, przez które Ross się zszokował? Jaką on tajemnicę skrywa? Twoja historia zaczyna mnie coraz bardziej wciągać tą tajemniczością.
Raura ma być! Jej nie może zabraknąć!
Czekam na next. :*
Piękny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAch... Te tajemnice, ciekawe co ukrywa Ross. Czekam na kolejny rozdział :)
Czekam na więcej ;) te tajemnice rossa .....
OdpowiedzUsuńKobieto węży nie nie strasz... Co to znaczy, że Raury nie będzie?!!! MUSI BYĆ!
OdpowiedzUsuńRozdział super! Czekam z niecierpliwością na kolejny. Blog jest świetny!!!!
Weź mnie nie strasz *
UsuńWspaniały ♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział,jestem meega ciekawa co było w tej kopercie i wogule co się dziać będzie!Aż się zlękłam nie strasz mnie pliss :*_* :) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału,i czekam na raure chociaż trochę :) niech się pocałują na dowód iż są niby razem haha!monia
OdpowiedzUsuńRAURA MA BYĆ! Nie obchodzi mnie czy chcesz czy nie. Dałaś taki link do bloga? Mystery Love RAURA. Pamiętaj, że wiem, gdzie mieszkasz, jak wyglądasz i co lubisz robić. Ja cię znajdę!!! :D
OdpowiedzUsuń~Darkness
A ić! Mam dla ciebie zmieniać moje plany? :p Twoje nie doczekanie, mendo, znająca fabułę tego bloga :D xD
UsuńWspaniały < 3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Kochanie ty moje. Starałam się zachwać spokój przez ostatnie 11 rozdziałów ale teraz powoli wyprowadzasz mni z równowagi. [Głośne i specjalnie podkreślone chrząknięcie] Mystery-love-raura. Nie żeby coś ale to chyba coś oznacza xD
OdpowiedzUsuńAnyway.
Już ci to nie raz pisałam ale napiszę raz jeszcze.
Jakie ty budujesz cudowne napięcie! Laura w końcu może troche pomanipulować Rossem. Ciekawią mnie ich tajemnice. Nie, ciekawią to za mało. One mi uszkadzają mózg!
Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału i nigdy nie trać weny!
Cieplutkopozdrawiam! ~~invisible~~
W akcie podziwu napisze tylko: wow
OdpowiedzUsuń