Wysłała sms-a do swojej przyjaciółki i chwilkę czekała na odpowiedź.
W tym chłopaku było coś intrygującego. Jakaś tajemnica, która aż prosiła się, by ją odkryć. Ale jak można odkryć coś, co jest zamknięte w sobie tak dogłębnie, że cud by nie wystarczył?
Po chwili przyszła twierdząca odpowiedź. Brunetka ubrała swoje białe trampki, zabrała telefon i portfel i poszła do ulubionej knajpki.
<><><>
- Opowiadaj - zaczęła Amanda. Było już późno i teoretycznie knajpka powinna być zamknięta. Ale Bard i Amanda byli tak ciekawi tego, co się wydarzyło, że Bard postanowił posiedzieć razem z dziewczynami w knajpce.
- No więc.. Przyjęłam tę pracę... - zaczęła, ale natychmiastowo rudowłosa jej przerwała.
- No to to już wiemy. Prosimy o kolejne szczegóły.
Laura spojrzała na nią wymownie, ale po chwili kontynuowała:
- Na początku jak już tam weszłam po prostu miał mnie gdzieś.
- Zlał cię? - spytał Bard. Laura pokiwała twierdząco głową.
Przy nich mogła być sobą. Takie ich małe trio. Każdy się uwielbiał w tym towarzystwie. Nie mieli oporów by powiedzieć sobie cokolwiek.
Czuła jednak jak jej policzki nabierają rumieńców. Nie wiedziała, że te wydarzenia tak na nią wpłyną. Teraz czuła wstyd, że musi im powiedzieć, co się wydarzyło. A przecież to wcale nie było przyjemne...
- Tak. Miał mnie gdzieś. Potem był coraz bardziej oschły i oschły...
Bard aż zagotował się w środku.
- Nie znam tego gnoja ale go zabiję! - krzyknął i walnął pięścią w stół.
- Nie potrzebnie Bard. Poradzę sobie - dodała brunetka. Bard jednak nie miał oporów, by dalej obrażać kogoś, kogo nawet nie znał. Nie miał pojęcia z kim była dana osoba, z którą Laura się ,,umawiała" i od kogo przyjęła ,,propozycję pracy".
- Jak on się nazywa? - spytał. Laura milczała.
- Ja mogę powiedzieć - powiedziała radosna Amanda, gdyż wreszcie ktoś na nią mógł zwrócić uwagę. Laura mordowała ją wzrokiem, więc ta skruszona opuściła rękę.
- Może jak się zmieni, to wam powiem, okey? - spytała. Bard lekko się rozluźnił, ale mimo to nadal kipiał ze złości. Jednak musiał przyznać rację przyjaciółce.
- Zabierzesz nas tam kiedyś? - spytała ciekawa Amanda.
- Zapytam go, czy mogę i wtedy was tam zabiorę, okey? - spytała. Oboje westchnęli, ale odpuścili.
Resztę czasu brunetka spędziła na zalotach przyjaciół. Siedziała w ciszy. Wiedziała, że Bard i Amanda czują coś do siebie, w końcu znali się już szmat czasu, ale mimo to dziś nie cieszyła się ich szczęściem. Milczała. W jej głowie był ciągle blondwłosy mężczyzna, do którego następnego dnia ma się zwrócić. Teraz pozostało jej odliczać dni do końca umowy.
***
Siedział i po raz kolejny przeglądał plik papierów, który znów mu się nie zgadzał. Jego próby jakiegokolwiek rozwiązania przerwało otworzenie się drzwi.
- Co porabiasz? - spytał brunet. Ross nawet nie raczył go spojrzeniem. Ciągle wpatrywał się w plik papierów. Ale wiedział, kto przyszedł. Inni by zapukali, ale nie Max.
- Te pliki mi się nie zgadzają? - powiedział wzdychając. Max podszedł bliżej i zabrał mu umowy. Ross spojrzał na przyjaciela z nadzieją, że ten rozwiąże jego męki.
- Nie dziwie ci się, że ci się nie zgadzają - dodał.
Ross popatrzyła na niego wymownie, by ten dokończył swoją wypowiedź.
- Lauren wydrukowała ci spis z poprzedniego roku - zaśmiał się. Ross westchnął ciężko.
- Nawet nie mam siły być zły na nią.
- A to nowość - powiedział Max z szerokim uśmiechem, po czym oddał blondynowi papiery.
- Wiesz, ciągle myślę o tej umowie.
- Przecież ci powiedziałem, że jest z poprzedniego roku.
Ross spojrzał nierozumnie na przyjaciela mrużąc brwi.
- Mówię o umowie między mną, a dziewczyną od książki.
- Boisz się? - spytał brunet.
Ross zastanowił się chwilę z lekkim zawahaniem.
- Znasz mnie.
Max uśmiechnął się słabo w geście pokrzepienia. Ross zacisnął usta w wąską linijkę i zagryzł wargi od środka, ale po chwili je wypuścił.
- Wiesz, jeszcze trzy tygodnie a będziemy musieli udawać parę.
- I boisz się, że ją do siebie zrazisz do tego czasu - dokończył Max. Ross pokiwał głową w geście potwierdzenia.
- Zacznij ją traktować inaczej.
- Nie umiem.
- A ja i Lauren?
Ross uśmiechnął się.
- Wy to inna bajka. Jeszcze są dwie takie osoby.
- No właśnie! - krzyknął euforycznie brunet - Czyli jednak potrafisz.
- No właśnie nie...
Max dokładnie wiedział, o co chodził. Bał się, że Ross zrani nową ,,asystentkę" lub zniszczy jej psychikę. Ross był bezuczuciowy i nie potrafił się otworzyć. Nie umiał się zmienić.
Lauren, Bard i Max znali go od małego. Ale Laura zapoznała go po tym wszystkim, dlatego Ross nie potrafi jej inaczej traktować.
Max bał się, że dziewczyna zrobi sobie przez niego krzywdę. Oni go znali i wiedzieli, jaki on jest. A ona nie miała pojęcia, że najgorsze dopiero się zacznie...
***
Otworzyła leniwie powieki i zwlekła się z łóżka. Spojrzała na zegar, który wskazywał godzinę 7:05. Westchnęła głośno i poszła ujarzmić swoje włosy i przemyć twarz.
Gdy wykonała poranne czynności poszła do kuchni, by przygotować sobie posiłek. Z westchnieniem stwierdziła, że w lodówce nie ma nic poza zżółkłym już sercem, a w chlebaku jest czerstwy chleb. Mimo to śniadanie to podstawa. Zjadła z niesmakiem owy ,,posiłek" i poszła umyć zęby.
Z racji tego, że owy dzień był dość upalny, założyła krótkie, czerwone spodenki i białą bluzeczkę. Do tego białe trampki. Spakowała się i biegiem ruszyła do korporacji.
<><><>
- Przepraszam za spóźnienie! - powiedziała wbiegając do gabinetu pracodawcy.
- Nie widzisz, że rozmawiam? - spytał i wskazał palcem na jakiegoś klienta. Speszona dziewczyna nie wiedziała kompletnie, co zrobić.
- Pójdź proszę do Lauren i przynieś umowę. Będzie wiedziała, o co chodzi - powiedział i spojrzał na nią wymownie.
Zakłopotana i cała czerwona dziewczyna zeszła niżej do gabinetu dziewczyny. Nie wiedziała, co o tym sądzić. Bała się mu postawić, ale nie chciała też takiego traktowania.
Weszła do gabinetu uprzednio pukając.
- Masz może umowy dla pana Lyncha? - spytała nieśmiało.
- Dla Rossa czy jego ojca? - spytała Lauren.
- Oczywiście, że dla pana Rossa - powiedziała onieśmielona. Dziwił ją fakt, że rok młodsza od niej dziewczyna mówi do niego po imieniu. Laura, mimo, że na początku zwracała się do niego na ,,ty", to zaprzestała to robić. Szczególnie po ,,niezwykłym" traktowaniu Laury przez niego.
- Pana Rossa? Jak oficjalnie - Lauren się zaśmiała, ale podała jej umowę.
- Czemu jesteś czerwona na twarzy? - spytała. Laura spuściła głowę w dół. Nie chciała jej odpowiadać. Dziewczyna mogła przecież przyjąć to jako mobbing.
- Gorąco tu - dodała, starając się, by jej głos nie zdradził. Lauren więcej nie pytała. Domyśliła się.
<><><>
Zapukała do gabinetu i weszła do niego, po usłyszeniu ,,proszę".
- Masz te umowę? - spytał patrząc na brunetkę. Pokiwała twierdząco głową i weszła w głąb pomieszczenia, a następnie skierowała się w stronę blondyna. Nieśmiało podała papiery. Ross podziękował i przystąpił do spisywania umowy.
- Usiądź - wskazał na miejsce, które znajdowało się kilka centymetrów od niego.
Laura przełknęła głośno ślinę i usiadła na wskazane miejsce. Blondyn i starszy wiekiem mężczyzna, zapewne właściciel innej firmy, rozmawiali na całkowicie niezrozumiałe dla brunetki tematy.
W pewnym momencie Ross nawet nieświadomie speszył brunetkę gestem, który wykonywał za każdym razem, gdy był mocno skoncentrowany.
Blondyn podniósł ramię i oparł je o oparcie krzesła Laury. Brunetka mocno skrępowana jeszcze nigdy nie siedziała tak wyprostowana. Wszystkie mięśnie zrobiły przykurcz, a po jej ciele szła fala zimna i gorąca.
Ross za bardzo się nie przejął tym, co zrobił. A wręcz inaczej można powiedzieć - w ogóle się nie przejął na swój całkowicie niezaplanowany i nieświadomy gest.
Laura jednak zaczęła ciężko oddychać. Nie lubiła kontaktu fizycznego z nikim, a szczególnie obcymi jej facetami.
Nagle całość mignęła jej przed oczami... Każde wspomnienie... Ból, łzy... Zaczęła się dusić. Po chwili wybiegła szybko z gabinetu i uciekła do toalety..
***
Blondyn spojrzał zaskoczony na drzwi, za którymi przed chwilką zniknęła brunetka. Spojrzał też na nowego klienta, który zapytał:
- Pierwszy dzień w pracy?
Ross pokiwał twierdząco głową.
- To pewnie ze stresu. Tak jest zawsze. Przejdzie jej.
Ross nie miał pojęcia, co było spowodowane ucieczką brunetki, ale przez jego myśl przebiegł jego dzisiejszy ton w stosunku do niej.
Mimo to, z niewielkim skupieniem wrócił do pracy.
<><><>
Blondyn siedział sam w gabinecie i czekał na brunetkę. To już kolejny kwadrans, odkąd jej nie było.
Po chwili drzwi do gabinetu otworzyły się, a w drzwiach stanęła wyczekiwana osoba.
Podszedł do niej szybkim krokiem, na co ona się cofnęła. Na ten gest przystanął z jakieś dwa metry od niej.
- Co się stało? - spytał po chwili. Zlustrował ją wzrokiem, po czym wrócił do opuchniętej od płaczu twarzy.
Brunetka spuściła głowę w dół.
Blondyn spojrzał na nią i nadal oczekiwał odpowiedzi.
- Czemu mi nie chcesz powiedzieć?
- To prywatne..
- Jeżeli mamy udawać parę, muszę o tobie wiedzieć więcej
Laura spojrzała na niego spod posklejanych rzęs. Zaśmiała się gorzko, ku zaskoczeniu blondyna.
- Jeżeli mamy być parą proszę pana, to może przestanie mnie pan traktować jak psa, by inni w to uwierzyli? - spytała sarkastycznie.
Ross spojrzał na nią nie do końca rozumiejąc.
- Uwierz mi, nie robię tego celowo, ale jakoś mnie do tego zmuszasz.
Spojrzała na niego ostatni raz, po czym wyszła bez słowa, a blondyn uderzył z całej siły pięścią w ścianę.
***
Weszła do swojego małego mieszkania. Po raz kolejny w myślach podała termin, by posprzątać, byle nie był to obecny dzień. Miała wszystkiego dość. Miała dość tego traktowania. Zmuszała go do tego?
Jeszcze tylko rok... Mówiła w myślach. Nic to nie dawało. Każdy termin bliższy jej był bólem, ale rok?
Jedynym plusem całej sytuacji było to, że nie musiała martwić się o rachunki. Było popołudnie, więc wybrała numer do przyjaciółki,
- Halo? - odezwał się głos po drugiej strony?
- Amanda? - Laura wymawiając jej imię pociągnęła nosem.
- Matko Lau, czemu płaczesz? - spytała.
- Ja już dłużej tak nie mogę...
Rozpłakała się. Pierwszy raz od trzech lat miała tak naprawdę dość.
Tak bardzo brakowało jej teraz przyjaciółki..
- Zraz będę - powiedziała rudowłosa, po czym się rozłączyła.
***
Witajcie kochani!
Mimo, że było 18 komów, to postanowiłam dodać rozdział wcześniej z tego względu, że już jutro jadę na wymianę Ukraińsko-Polską i nie będzie mnie około 8/10 dni. Proszę, abyście i tak skomentowali ten rozdział!
To dużo dla mnie znaczy ;)
Mam nadzieję, że wam się podoba. Jeszcze postaram się na telefonie pisać następny, ale na bank go nie wstawię :/
Do napisania!
Jak on tak może?! Chociaż wiem,że to twój celowy 'zabieg', to i tak mam ochotę mu walnąć cegłą.
OdpowiedzUsuńUdanej wymiany! :*
bosko!. czekam na następny i na cb :*
OdpowiedzUsuńUuuu zaczyna się dziać :) czekam na next
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ale Ross nie dostanie ciasteczka. Mam od Ann ale ci.. XD.
OdpowiedzUsuńCoś zaczyna się dziać :D podoba mi się to.
Wymiana? Na 10 dni?
Postaram się przeżyć :*
Pozdrawiam,
Sashy 🎤
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Genialny rozdział
OdpowiedzUsuńSorry, że nie komentowałam ale miałam awarię neta.
Czekam na next ;)
Wspaniały < 3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńNie mogę znieść zachowania Rossa. Czy on nie może być miły dla Laury? Pewnie jeszcze będzie taki przez dłuższy czas, ale myślę, że to się w końcu zmieni.
Czekam na next. :*
Nominowałam cię do LBA!!! Szczegóły na moim blogu:http://life-is-like-a-labyrinth-raura.blogspot.com/2015/10/lba.html?m=0
UsuńCudowny rozdział !! Mam nadzieje, że w następnym rozdziale Ross zmieni swoje zachowanie, bo jak nie to czeka go spotkanie ze mną xddd
OdpowiedzUsuńP.S. Liczę na next z prędkością światła xd
Świetny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńWiem ze to celowo Ross się tak zachowuje,ale niech trochę może przystopuje.Tym bardziej ze niedługo mają być para.Jeżeli chce wiedzieć więcej o niej to on o sobie też trochę powie.
Czekam na nexta <333
Ps.Jak tam pojedziesz na Ukrainę to uważaj nie zgin ;)
Witam!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny! Mimo, że inni mówią jaki to Ross zły i niedobry to muszę powiedzieć, że mi się taki osobiście podoba! Jego sposób bycia czyni go takim... nietuzinkowym i dodatkowo komplikuje relację między nim, a Laurą. Jestem ciekawa jakie uczucia będą mu towarzyszyć podczas udawania zakochanej pary, jak będzie musiał się przełamać, by udawać przyjaznego i uroczego narzeczonego? Ciekawe, ciekawe :)
To samo tyczy się Lau, w końcu ciężko przyszedł ten drobny odruch Rossa, a co dopiero będzie, gdy mimo wszystko kontakt fizyczny z nim będzie się musiał pojawiać od czasu do czasu dla "widowni", czyli Marka. No nic, trzeba czekać na to jak to wszystko się rozegra!
Lubię to, że na razie nic nie jest uporządkowane i jasne, Ross i Laura muszą się jeszcze w tym odnaleźć i przyzwyczaić, a my sami nie znamy ich historii za dobrze. Ah, ta nutka tajemnicy! :)
No nic, życzę udanej i bezpiecznej podróży, a także samego pobytu! ..no i może pomysłów!
Pozdrawiam, Ayati!
Nie, Ross, co ty robisz?!!! Mam nadzieję, że się zmieni. Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na Twój powrót :)
OdpowiedzUsuń~Anonimek XD
Super czekam na next !!!!<3:D:P
OdpowiedzUsuńWracaj szybko :D
OdpowiedzUsuńtylko 18 komów?
OdpowiedzUsuńu mnie ostatnia jest taka porażka, że odechciało mi sie pisać :/
no ale nie ważne, rozdział jest wspaniały i cieszę się jak powoli wprowadzasz nas w tę historię :D
jestem baaardzo ciekawa jak to sie rozwinie :D
czekam do następnego i baw się dobrze na wyjeździe :D
Super czekam na next😊
OdpowiedzUsuńCudny rozdział :*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno komentuję ale to przez brak czasu. Własnie musze lecieć bo już późno a ja mam jutro kartkówkę z fizyki.
Czekam na nexta i pozdrawiam :*