Siedziała przed swoją toaletką, na której panował okropny bałagan od porozrzucanych kosmetyków. Nałożyła tusz na rzęsy i błyszczyk na usta.
Włosy spięła w artystycznego koka.
Postanowiła ubrać się bardziej... Normalnie. Bez krzty eleganckości, której zazwyczaj wymagano w takich firmach. Ubrała za to niebieskie, dopasowane jeansy, białe trampki i żółtą, asymetryczną, neonową bluzkę z wydłużanym tyłem.
Wyglądała... Normalnie. Zwykle. Bała się i to bardzo, że niestety ojciec jej nowego szefa jej nie zaakceptuje.
Bała się, że się nie wywiąże z roli, ale zależało jej na tych pieniądzach. Uważała, że to uczciwy układ. Ona spełni swoją pracę i dostanie za to spore wynagrodzenie.
Proste? Proste.
Tak jak już wcześniej zamierzała zrobić - pojechała do firmy, w której tego dnia zaczynała pracę.
***
Czekał na dziewczynę w swoim gabinecie. Bał się, że może jednak zrezygnuje czy coś, ale jego wątpliwości szybko zostały rozwiane, gdy w drzwiach stanęła brunetka.
- Witaj Lauro - przywitał się. Nie cechował go już jakikolwiek uśmiech czy uczucia. Umowa została spisana, nie musiał więc udawać, że choć trochę ją lubi.
- Hej - powiedziała i weszła w głąb pomieszczenia. Usiadła na jednym z foteli i spojrzała wyczekująco na Rossa.
- Czekamy teraz na Lauren. Omówi z tobą wszystkie szczegóły tymczasowej pracy.
- Ona wie o tym układzie? - spytała zaskoczona. Ross spojrzał na nią.
- Nie. Masz udawać, że tu pracujesz. Przecież nikt nie uwierzy, że przychodzisz do tej firmy tylko i wyłącznie dla mnie.
Powiedział to w sposób zimny i oschły, więc Laura od razu pożałowała swojego pytania. Nadal jednak nie rozumiała, dlaczego powiedział, że nikt by nie uwierzył, że ktoś tu przychodzi dla niego.
Jest aż tak podły? Tak bezduszny? Czy może nie interesuje się żadnymi dziewczynami, a kariera jest dla niego najważniejsza?
To ostatnie było pewne z racji tego, że przecież są na układzie, w którym Laura musi udawać jego narzeczoną.
- Kiedy będzie? - spytała.
- Za chwilę - odparł znudzonym głosem, nawet nie racząc jej chociażby jednym spojrzeniem. Przeglądał akta zostawiając ją samą sobie, jakby była niewidzialna.
Tak się też czuła. Ale obecność blondyna dodatkowo powodowała u niej krępację. Za to on całkowicie nie przejmował się dziewczyną i wrócił do zajęć, jakie robił zazwyczaj. Szczerze mówią teraz, kiedy nie mogła się wycofać z umowy, nawet nie myślał się starać, by być dla niej miły. Bo po co?
- Witaj synu - do gabinetu wszedł Mark. Laura odwróciła się w stronę starszego mężczyzny i podeszła z lekką obawą do niego, zapominając o zdolności mowy. Wyciągnęła ku niemu dłoń z przerażeniem i przełknięciem śliny.
Ross obserwował patrząc znad gazety z wzrokiem: ,,Żartujesz sobie?". Wyglądało to dość komicznie, ale w końcu opanował się i powiedział:
- To Laura. Moja nowa asystentka.
- Witaj Lauro - powiedział Mark ciepło się uśmiechając i serdecznie ściskając jej dłoń.
- Dzień dobry - powiedziała z lekko drżącym głosem.
- Laura ma wielkie doświadczenie zawodowe, dlatego chciałem ci ją osobiście przedstawić - każde słowo wypowiadał tak beznamiętnie, że Mark nawet nie pomyślał, że Ross może cokolwiek by do niej poczuć.
- Więc Lauro, może przejdziemy się do pobliskiej kawiarenki w firmie i opowiesz mi coś o sobie? - spytał Mark otwierając jej drzwi.
- Ja... - zaczęła, ale Ross jej przerwał.
- Jest mi tu potrzebna - dodał, przewracając stronę w pliku papierów.
- Spokojnie, nie ucieknie ci. Chodź panienko - powiedział i razem wyszli, zostawiając Rossa samego. Po chwili do gabinetu weszła Lauren.
- Przepraszam za spóźnienie! Ale już jestem. Gdzie ta dziewczyna? - spytała na jednym tchu.
- Ojciec ją zabrał na rozmowę - powiedział z przekąsem.
- Pewnie będzie jej teraz gadał o tobie i zniechęcał ją.
- Bardziej jej nie zniechęci - zaśmiał się, po czym razem z dziewczyną udali się do osobnego gabinetu, w którym przesiadywał Max.
***
- Więc Lauro... Jakie masz doświadczenie? - spytał Mark. Laura spuściła głowę w dół.
- Praktycznie mam nikłe doświadczenie.
- Ross mówił, dlaczego cię zatrudnił?
Laura zastanowiła się chwilkę. Spojrzała na mężczyznę i odpowiedziała:
- Według niego jestem inteligentna i mówił, że lubi, jak dziewczyna czyta książki.
- Czyli czytasz - powiedział Mark z uznaniem. Już u niego zapunktowała.
- Tak. Uwielbiam powieści Jane Austin. Ross spotkał mnie przypadkiem.
- Ross jest dobrym dzieckiem. Ale ma problemy z okazywaniem uczuć... Nie przejmuj się wszystkim, co mówi lub robi. Od jakiegoś czasu nie liczy się z nikim oprócz Lauren i Maxa.
Laura nie miała pojęcia kim są owe postacie, ale przypuszczała, że niedługo będzie miała przyjemność je poznać. Tym bardziej, że imię dziewczyny już drugi raz w tym dniu wpadło jej do uszu.
Laura pomyślała chwilkę nad słowami Marka. O tym, że Ross od jakiegoś czasu ma problem z uczuciami. Zastanawiało ją dlaczego, ale bała się zapytać.
- To znaczy, że Ross nie ma nikogo oprócz przyjaciół? - spytała.
- Tak. Jest zamknięty - powiedział Mark wzdychając lekko - Dodatkowo nie interesuje się żadną dziewczyną i raczej żadna nie zainteresuje się nim. Ale mam nadzieję, że go polubisz. Wydajesz się sympatyczna - powiedział. Laura uśmiechnęła się szeroko. Już polubiła tego mężczyznę.
Oboje siedzieli i rozmawiali rozkoszując się tutejszą kawą. W takich korporacjach zawsze takie kawiarenki są atutem całości.
Dla Laury Ross był ciągłą tajemnicą. Raz się uśmiechał, innym razem był oschły.
Ale jaki był naprawdę?
***
Kiedy tylko wszedł do gabinetu przyjaciela, ten nie odwracając się w jego stronę powiedział:
- I jak poszło?
Kiedy tylko spostrzegł, że Lauren jest z nimi zdębiał.
- Mój tata zaprosił ją na ,,pogaduszki" - powiedział Ross w nieco złym humorze. Tak naprawdę gdzieś miał to, co właśnie robi brunetka. Ona mu będzie potrzebna dopiero za trzy tygodnie. Wtedy znów musi udawać wielką miłość.
- Czyli Lauren jej nic nie pokazywała? - spytał Max podchodząc bliżej.
- Nie zdążyłam - powiedziała wzruszając ramionami. Była trochę zmieszana. Z jednej strony bardzo chciała poznać Laurę, ale z drugiej bała się tego spotkania.
- Jak twój ojciec przyjął wiadomość, że masz asystentkę? - spytał Max.
- Był zaskoczony.
- Dziwisz mu się? - spytała Lauren krzyżując dłonie na piersiach - W końcu ty zawsze pracujesz sam. A jakbyś miał wybrać kogoś do pomocy, to na bank nie kobietę.
Ross spojrzał na nich obu nie kryjąc zdziwienia. Bajeczka o asystentce rzeczywiście wydawała się trochę dziwna, zważając na fakt, że Ross nigdy nie chciał niczyjej pomocy.
Dziwiło go też to, że ojciec nic nie powiedział do niego i zabrał Laurę na rozmowę. Był ciekaw o czym rozmawiali.
- Teraz postanowiłem się zmienić - dodał sarkastycznie blondyn.
- Po 27-latach? Wow. Robisz postępy - równie ironicznym tonem dodał jego przyjaciel.
- Oh już bądź cicho Max - uciszyła do Lauren. Chłopak zamilkł od razu, na co Ross tylko znacząco spojrzał na przyjaciela.
***
- Bardzo przyjemnie mi się z tobą rozmawiało, Lauro - dodał Mark z szerokim uśmiechem. Laura niemalże natychmiast odwzajemniła ten gest i uścisnęła dłoń szefa firmy. Razem poszli do gabinetu Rossa, gdzie Mark miał ,,oddać" Laurę. Ku ich obopólnemu zaskoczeniu nie zastali nikogo.
- Zaraz do niego zadzwonię - powiedział trochę zdenerwowany Mark, po czym wyciągnął telefon i wybrał numer do blondyna.
Laura postanowiła nie podsłuchiwać rozmowy, więc usilnie starała się myśleć o czymś zupełnie innym.
Niestety bywało to ciężkie, więc usłyszała niektóre fragmenty rozmowy i niektóre słowa, taki jak: 'dlaczego?", 'po co?', 'wracaj' czy 'Ale ty jesteś głupi'.
Oczywiście były to słowa Marka w stosunku do pierworodnego. Kiedy tylko się rozłączył powiedział:
- Zraz tu będzie - po czym odszedł do windy i zjechał na inne piętro, zostawiając brunetkę samą. Bała się oczekiwać na blondyna. Nie chciała być z nim sam na sam, choć pewnie będzie musiała to robić przez najbliższy czas obowiązywania umowy. W jego towarzystwie czuła się nieswojo. Czuła, że nie może praktycznie nic powiedzieć. Bała się wyrażać własne zdanie i pokazywać swoje emocje.
Czuła się skrępowana i oceniana. Nie ważne, że blondyn i tak za bardzo się nią nie przejmował, ani nie miał podobnych objawów. To co czuła było niestety nieuniknione.
Stała pod gabinetem z napisem ,,Ross Lynch" i oczekiwała na blondyna, który niebawem miał się pojawić.
Po chwili drzwi do windy się otworzyły, a oczom 22-latki ukazały się dwie postacie - jedną był wyczekiwany przez ten czas blondyn, a drugą była urocza brunetka z ślicznym uśmiechem.
Laura od razu się rozluźniła, co było spowodowane obecnością owej dziewczyny.
Wyglądała na jej rówieśniczkę. Włosy miała długie i brązowe. Sięgały jej do pasa. Mimo, że nie były gęste to i tak prezentowały się bardzo elegancko przy jej małej twarzy.
Usta miała równe, ładnie wykrojone, a nos pozbawiony garba. Jej oczy były w kształcie łezki - wiecznie uśmiechnięte.
- Ty pewnie jesteś Laura - powiedziała z uśmiechem. Laura spojrzała na Rossa. Ten nawet nie raczył jej spojrzeniem.
- Tak...
- Jestem Lauren. Ale zbieg okoliczności! Mamy podobne imiona - powiedziała przytulając brunetkę. Zaskoczona ledwo odwzajemniła uśmiech.
Ross w międzyczasie wszedł do gabinetu i po chwili obie dziewczyny zrobiły to samo.
- Dziś pokażę ci, co będziesz musiała robić. Przez kolejny czas już nie będę ci potrzebna.
Laura ponownie przeniosła wzrok na blondyna. Tym razem z przerażeniem. To znaczy, że jak Lauren dziś ją nauczy wszystkiego, to od jutra zacznie pracę z nim. Sama...
- Ross mi dużo o tobie opowiadał - dodała z uśmiechem. Blondyn obudził się niczym z transu patrząc zaskoczony na koleżankę z pracy. Ona nic sobie z tego nie zrobiła.
- Mnie jakoś nie doinformował - powiedziała po chwili druga brunetka. Ross pokręcił głową i znów zanurzył nos w papierach.
- Nic nie szkodzi. On mało mówi. To może zacznę od pracy sekretarskiej...
Po chwili Lauren podeszła z Laurą do małej, brązowej komody i powiedziała:
- Tym guzikiem odbierasz połączenia, a tym fioletowym - nagrywasz. Od razu mówisz tę regułkę - Lauren podała dziewczynie małą karteczkę z napisaną formułką.
Po chwili zaczęła oprowadzać ją po dalszych jej pracach. W ten sposób Laura choć na chwilkę zapomniała o obecności blondyna...
<><><>
- Dziękuję ci bardzo - powiedziała i mocno przytuliła nową koleżankę.
- Drobiazg. W razie czego - pytaj - uśmiechnęła się szeroko odwzajemniając uścisk. Po chwili pożegnała się ze swoją nową przyjaciółką i wyszła z gabinetu Rossa.
Laura została sama z blondynem, który kończył podpisywać papiery.
- Czyli teraz moja kolej - powiedział wstając i podchodząc bliżej brunetki. Przestraszona odsunęła się szybkim krokiem, ku zaskoczeniu Rossa.
- Na co? - spytała. Ross podszedł do drzwi.
- Chyba muszę cię oprowadzić, prawda? - powiedział ironicznie.
Zachowanie Rossa przekraczało wszelkie normy, ale Laura musiała je znosić. Umowy nie dało się w żaden sposób przerwać. Została zawarta i już.
Ale zimne i oschłe zachowanie nowego pracodawcy dawało się we znaki. Bolało, raniło.
Czuła się źle, że jest tak traktowana, ale postanowiła nic z tym nie zrobić. Nie chciała pogarszać sytuacji.
Szli dość szybko długim korytarzem, a Ross od niechcenia rzucał co chwilę jakieś hasła, typu: ,,To drzwi od gabinetu Lauren", ,,Tu jest recepcja" czy ,,Nasze biuro".
Zwiedzali w tak szybkim tempie, że Laura ledwo nadążała za blondynem. Nie mówiąc już o zapamiętywaniu tych miejsc.
Jednak zaciekawiło ją jedno pomieszczenie dogłębnie. Ross pojechał z nią na najwyższe i najciemniejsze piętro, gdzie znajdowały się jedne drzwi na wprost.
Po chwili zatrzymał się przed nimi, ale nie otworzył ich.
- To ,,ciemne skrzydło". TYLKO i wyłącznie moje piętro. Tu nie masz prawa wstępu.
- Ale... - brunetka zaczęła, ale blondyn jej automatycznie przerwał.
- Nie i już!
Brunetka aż skuliła się od napięcia głosu. Ross wydawał się wtedy niczym bestia, która ma ją zaraz zabić.
Przestraszona nie powiedziała więcej nic i czym prędzej opuściła ową korporację, która niestety teraz nie miło jej się kojarzyła.
Przez myśl przelatywało jej: ,,W co ja się wpakowałam?".
***
Było 20 komentarzy, więc jest i nowy rozdział!
Jak wam się podoba? ^^
Mamy malutką zmianę w sposobie zachowania Rossa.
Pamiętajcie, że im więcej komów (co najmniej 20) daje nam szybkiego nexta.
Dziękuję za wasze motywujące słowa i za to, że jesteście <3
Pamiętajcie, że nadal możecie polecać swoje blogi w zakładce ,,Spam" i czytać blogi innych znakomitych autorek z zakładki ,,Polecane". Liczę, że wam również się spodobają, tak, jak mnie ;)
Do napisania skarby!
Biedna Laura.
OdpowiedzUsuńRoss taki straszny
Yay rozdział! ♥
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, Ross jest mega nieprzewidywalny, aż mi żal Laury. Przynajmniej Lauren ją ciepło przyjęła :D
Ojciec Rossa nie jest chyba taki zły na jakiego wygląda.
Dzięki za komentarz pod rozdziałem u mnie, od razu wywołał uśmeich na mojej twarzy :)
Wracając do tego rozdziału, jest inspirujacy. Tak, to chyba dobre określenie. Nie żebym miała zamiar coś zgapiać, nigdy w życiu!
Pozdrawiam i miłego popołudnia życzę! :*
Super dodaj szybko nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńCudowne.. *O*
OdpowiedzUsuńJeszcze :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się ta zmiana w zachowania u Rossa. Niech będzie trochę mi milszy dla Laury. Dobrze, że Lauren jest dla niej miła.
Czekam na next. :*
Ps. Zapraszam cię na nowy rozdział na moim blogu.
Świetny rozdział *o*
OdpowiedzUsuńMoże Ross będzie tak hmm bardziej "łagodny" dla Lau.Ciesze się ze Lauren jest miła dla Laury i ze się polubiły ^^
Czekam na nexta <333
Zajebisty < 3
OdpowiedzUsuńŻal mi jedynie Lau:( Lauren jest fajna:) Tak jak ojciec Rossa;)
Sam Ross jest nie przewidywalny.
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Genialny <3
OdpowiedzUsuńAle Ross jak na razie jakoś odstrasza mnie swoim charakterem...
Czekam na next'a, pozdrawiam :*
wspaniały Ross nawet mnie przestrasza ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńNo Ross mógł byc troszeczkę bardziej milszy.
Szkoda Laury... No ale da radę. Musi.
Czekam na next <3
O rety współczuje nieco Lau,można zfiksować trochę przy takim jego(Rossa oczywiście) zachowaniu. Chciałabym by więcej się działo między Rossem i Lau :p
OdpowiedzUsuńHeh niech Lau będzie z nim jakimś miejscu i niech ją zobaczy ten typek co z więzienia miał wyjść chyba??czy coś takiego i Ross ją wesprze :D obroni <333
Rozdział cudowny.Piszesz cudownie,uwielbiam <3
pozdrawiam moniaa
Świetny!!
OdpowiedzUsuńBoski!!rozdział jest boski,świetny,zajebistyy<3 Rety Ross wyluzuj trochę,bo rzeczywiście Lau zrezygnuje z tej ,oferty' on ją odstrasza trochę wydaje mi się.Ehh Ross Ross Ross wyluzuj troszkę.Fajnie gdyby wydarzyła się jakaś sytuacja z Lau i by rozmawiała z Rossem i on by się wtedy otworzył uczuciowo nieco do niej przy niej :D <3
OdpowiedzUsuńPiszesz cudnie czekam z niecierpliwością na nexta
SUPCIO! Czekam na next :) Bad Rossy :p
OdpowiedzUsuń~Darkness
Wow dzieje się !!! Rozdział rewelacyjny! !!! :* po prostu cudo !! Czekam na next z prędkością światła,bo nie mogę się już doczekać !!! ;*
OdpowiedzUsuńpięknę ;*
OdpowiedzUsuńJa wiem kiedy będzie next :3
OdpowiedzUsuń~xoxo
Wspaniały rozdział :D
OdpowiedzUsuń~Anonimek XD
Tak sobie myślę że to opowiadanie musi okazać się sukcesem :) Ross jest mega ciekawą postacią i nie mogę doczekać się jego dalszych zachowań. Laura też jest niczego sobie <3
OdpowiedzUsuń