Ross wstał dziś dość bardzo wcześnie. I tak nie spał całą noc. Nie mógł zasnąć. Sama świadomość nowej informacji była szokująca, ale też fascynująca. Co jakiś czas dowiadywał się czegoś nowego.
To była jego tajemnica i nikt o niej nie wiedział. Nawet Max.
Podszedł do przestronnego okna swojej willi i rozejrzał się po ogródku z basenem.
Jego dom był tak wielki, że pomieścił by spokojnie jakichś 100 ludzi.
Dotknął koniuszkami palców szyby, a na miejsce naokoło zaparowało na chwilkę. Wydał z siebie bezgłośny jęk, po czym przeczesał swoje wiecznie, niesforne włosy silnymi dłońmi.
Ubrał swoją niebieską, bawełnianą koszulę z ciemnymi guzikami i ciemnym kołnierzem i do tego białe jeansy.
Spakował kluczyki od swojego czerwonego Audi R8 oraz wszelkie dokumenty, po czym zszedł na dół, by przygotować sobie śniadanie, nim to zrobi kucharka.
Raz dwa przygotował sobie kanapki z serem nie smarując ich niczym, a kiedy tylko usłyszał kroki, które znając życie należały właśnie do Helgi, ulotnił się z domu.
<><><>
Podjechał pod firmę, parkując auto na swoim ulubionym miejscu. Po chwili wyszedł i zamknął auto na pilota.
Podbiegł do firmy i pojechał na trzecie piętro.
- Witaj Lauren - przywitał się z dziewczyną.
- Hej. Mam te papiery, o które mnie prosiłeś - pokazała plik papierów, zapakowany w żółtą kopertę.
- Okej. Zrobiłabyś ich kopię i przekazała ojcu? Są potrzebne na wyjazd - dodał po chwili.
Lauren zmarszczyła brwi i spojrzała na niego.
- Jesteś w pełni świadom, kogo wysyłacie w tę delegację? - spytała po chwili.
Ross roześmiał się.
- A co? Chcesz jechać z Maxem?
Lauren prychnęła pod nosem śmiejąc się lekko.
- Boję się, że sobie nie poradzi. Mimo, że to kilka dni, to jednak on nie ma żadnego doświadczenia akurat z tymi papierami.
- Więc załatwione. Zadzwoń do hotelu i zarezerwuj jeszcze jeden pokój. Pojedziesz z nim.
Lauren wybałuszyła oczy na to, co przed chwilką powiedział jej szef.
- Ale...
- Bez żadnego ale -powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Ross nie możesz mi tego zrobić. Mam tu dużo pracy, nie jestem sama, komputer jest do naprawienia, spisanie umów, przyjęcie pliku... - zaczęła wyliczać, będąc całkowicie spanikowana.
Po chwili Ross, ku jej całkowitemu zaszokowaniu, wybuchnął szczerym, niepohamowanym śmiechem.
- Żartowałem. Nie zrobiłbym ci tego. Sprawdzałem ile powodów znajdziesz, by tylko nie jechać z Maxem.
Lauren zmroziła go wzrokiem i przewróciła oczyma. Ross spojrzał na nią z uśmiechem, kiwając z niedowierzaniem głową.
Po chwili wyszedł zostawiając jeszcze lekko oburzoną dziewczynę samą w pokoju.
***
Ubrała czarną, dopasowaną sukienkę, która podkreślała jej kształtną, kobiecą figurę. Pomalowała rzęsy i zrobiła sobie delikatne kreski.
Na usta nałożyła cienką warstwę bezbarwnego błyszczyku, a na nogi ubrała wysokie, białe koturny.
Zamknęła dom i postanowiła jeszcze pojechać do ulubionej knajpki.
<><><>
- Dla kogoś tak się wystroiła? - lustrującym spojrzeniem i zaskoczonym głosem powitał ją Bard.
- Muszę się z kimś spotkać, a myślę, że ten strój jest do tego jak najbardziej adekwatny.
- Rozmowa kwalifikacyjna? - spytał robiąc tak zwane brewki.
Laura uśmiechnęła się i westchnęła. Od środka miała skurcze żołądka, czyli oznakę stresu.
- Tak.
- Gdybym to ja miałbym zostać twoim pracodawcą, za sam ubiór bym cię przyjął.
Laura zaśmiała się cicho i po chwili podziękowała przyjacielowi. Potrafił wywołać uśmiech na jej twarzy.
Był jedną z bliższych dla niej osób.
- Wiesz może... Co u Amandy? - spytał po chwili z nutką nie pewność. Laura zagryzła wargę, dokładnie wiedząc już o co chodzi.
- Tak. Wiem, co u niej - przeciągnęła każdą głoskę w tych wyrazach.
- Jakbyście chciały się spotkać, to wiecie... Mogę iść z wami... Albo tu przyjść możecie...
Laura pierwszy raz widziała Barda tak zażenowanego, jak teraz. Zaśmiała się cichutko, ale tak, by ten tego nie zauważył.
- Przekażę jej - zaśmiała się tym razem patrząc na niego. Uśmiechnął się w podzięce.
- Muszę już lecieć, a nie przyszłam tu po to, byś mnie oglądał.
- Doprawdy? Przyciągasz klientów - uśmiechnął się do niej, ukazując rząd białych zębów.
Przewróciła oczyma, ale kontynuowała.
- Tu masz pendrive'a od Amandy. Prosiła, byś z tych zdjęć zrobił kolaż, czy tam jakiś filmik. Dogadajcie się tam dokładnie, a ja lecę.
- Powodzenia - pomachał jej, kiedy znajdowała się przy drzwiach. Wzięła głęboki wdech po czym wyszła.
***
- Serio tak powiedziała? - spytał załamany Max. Ross właśnie powtórzył mu całą poranną rozmowę z panną Adams.
- Widzisz stary?
- Co? - spytał Max rozglądając się dookoła. Ross walnął się w czoło i powiedział:
- To była metafora.
- Aha - powiedział Max z lekkim uśmiechem. Wreszcie coś załapał.
- Miałeś oczami wyobraźni to zobaczyć.
- Nadal nie widzę.
Ross przekręcił oczami. Czasem rozmowa z przyjacielem była długa i męcząca.
Oparł się bardziej o biurko, tym samym przesuwając o kilka centymetrów jakiś plik papierów.
- Masz wyobrazić sobie jej minę.
- A jaką dokładnie miała? - spytał dotykając palcami swojej brody.
- Max, ty masz sobie ją wyobrazić. Możesz tylko do tego użyć swojego mózgu? - spytał po chwili - Lub chociaż udawać, że go używasz? - dodał sarkastycznie, na co Max spojrzał na niego z mordem w oczach.
- To w jakim sensie to mówiła? - spytał.
- Myślę, że ona cię lubi - powiedział Ross unosząc brwi do góry i szybko je opuszczając.
- Naprawdę? - spytał Max, niczym Roszpunka, gdy Flynn obiecał jej zaprowadzenie na lampiony.
Ross zaśmiał się z reakcji przyjaciela, na co mu mina zrzedła.
- Naśmiewasz się ze mnie! - dodał z wyrzutem.
- Nie! - powiedział Ross, prawie dławiąc się śmiechem - Po prostu... Ty... - nie mógł złapać oddechu. Dokończył, gdy trochę się uspokoił. Położył rękę na sercu, jakby to miało uspokoić jego bicie i spojrzał na przyjaciela.
- Czasem jesteś po prostu taki komiczny i taki niekumaty, że jak wreszcie załapiesz, to masz takie fajne reakcje.
- Ha ha ha - powiedział z ironią Max. Ross spojrzał na niego otwierając już usta, by coś powiedzieć, kiedy nagle do pokoju wparowała Lauren.
- Ross? Wiedziałam, że cię tu znajdę. Masz gościa - powiedziała i znikła po chwili za drzwiami.
- Ciekawe kto to - powiedział zaskoczony Max.
- Nie mam pojęcia, ale zaraz się dowiem - odrzekł i po chwili poszedł do swojego gabinetu.
<><><>
-Heej - to wydało się z jego gardła, kiedy tylko zobaczył siedzącą na obracanym fotelu brunetkę. Przeciągnął głoski i nieśmiało się uśmiechnął.
Zlustrował wzrokiem dokładnie jej ubiór po czym wrócił do twarzy.
- Cześć - powiedziała z lekkim, nie pewnym uśmiechem.
- Sądzę, że jesteś tu po to, by dać mi odpowiedź - powiedział podchodząc do biurka. Oparł się o nie, tak, że stał jakiś krok od dziewczyny. Speszona lekko odsunęła się do tyłu.
- Tak. Myślałam nad nią intensywnie - dodała. Z jej twarzy mógł wyczytać, że jest zażenowana i bez względu na to, jaka będzie jej odpowiedź, musi liczyć się z tym, że ta decyzja nie będzie wypływała z jej chęci, ale raczej przymusu.
- Więc...? - spytał od razu.
- Chciałabym pierw pozmieniać trochę jej warunki - dodała ku całkowitemu niezrozumieniu blondyna. Zmrużył brwi.
- Zmienić warunki? - spytał zaskoczony.
- A raczej chciałabym, być od razu powiedział mi, co mam robić. I od razu ustalić termin zerwania umowy oraz na czym ma się umowa skończyć - dodała.
Wypieki pojawiły się jej na twarzy, gdy zaczęła mówić patrząc na jego twarz. Nie lubiła rozmawiać z chłopakami. Bard był jedyną osobą płci przeciwnej, z którą potrafiła normalnie porozmawiać. Obecność blondyna jednak działała na jej dyskomfort.
- Pierw ty musisz mi powiedzieć, czy przyjmujesz umowę - zaznaczył.
Laura nie tego się spodziewała. Myślała, że będzie to wyglądało trochę inaczej. Ale nie potrafiła wyrażać swojego zdania. Nawet pomysł z negocjowaniem nie był jej.
Spojrzała na blondyna i lekko speszona przygryzła obie wargi. To było jej oznaką stresu.
Po chwili spuściła głowę i dodała:
- Zgoda.
Ross stał lekko oszołomiony. Czekał, aż powie, że jednak rezygnuje, bądź będzie upierała się przy swoim. W duchu jednak skakał z radości, gdyż miał chociaż promyczek nadziei, że podejmie się jego propozycji.
Nie na co dzień spotyka się taką dziewczynę.
- Czyli podpisujemy umowę? - spytał. Pokiwała twierdząco głową.
- Będę musiała tu przychodzić codziennie? - spytała czytając pierwszą stronę umowy. Spojrzała na twarz nowego szefa, który pokiwał głową na znak potwierdzenia jej słów. Wypuściła głośno powietrze i wybałuszyła oczy.
- Muszę się tak odstawiać? - spytała z nutką nadziei. Ross zaśmiał się.
- Nie. Możesz się ubierać normalnie - dodał z rozbawieniem. Laura czytała dalej.
- Po trzech tygodniach masz mi się oświadczyć? - bardziej stwierdziła niż spytała i jeszcze mówiła to bardziej do siebie, ale i Ross tu wtrącił się lekko zaskoczony.
- No wiesz... Jak chcesz może być to trochę wcześniej...
- Tak jest dobrze! - przerwała mu niemalże natychmiast. Uniósł jedną brew i uśmiechnął się pewny siebie. Laura czuła jak oblewa się rumieńcami, więc zakryła twarz w gęstych włosach, która dokładnie zasłoniły jej rysy.
Doczytała umowę do końca, po czym podpisała ją. Umowa była na określony czas - rok. Uścisnęła dłoń Rossowi po czym wyszła z lekkim uśmiechem.
Po jej wyjściu blondyn aż podskoczył z radości i krzyknął głośno ,,Udało się!".
<><><>
- Nie uwierzysz! - powiedział tylko, kiedy wszedł do gabinetu Maxa. Brunet oderwał się od stosu papierów, które właśnie przeglądał.
- Już nie wierzę - dodał z rozbawieniem. Ross podszedł bliżej i usiadł na wygodnej kanapie.
- Zgodziła się, rozumiesz? - spytał nadal nie dowierzając.
- Nie gadaj! - powiedział zaskoczony brunet, zamykając cały plik papierów i spojrzał z zaskoczeniem i niedowierzaniem na Rossa.
- Na początku chciała negocjować swoje warunki, ale szybko odpuściła. Stary! Coś czuję, że po tym roku nareszcie dostanę firmę - powiedział z rozmarzeniem. Po chwili razem z brunetem postanowili wyjść na lunch. Max nadal z niedowierzaniem, że była dziewczyna, która przystała na coś takiego, a Ross z wielkim uśmiechem na ustach...
***
Witajcie miśki!
Właśnie zaczęłam pisać rozdział 7 na tego bloga, taka wena mnie dopadła!
Jeżeli chcecie, by rozdziały były SZYBCIEJ (zaznaczam to dlatego, bo nie mogę zagwarantować, że zrobię dłuższe ze względu na czas i fabułę), to po prostu komentujcie. Mam 31 obserwatorów + przypuszczam kilka anonimków. Od 20 komów rozdziały będą co dwa dni, a nie co tydzień.
Coraz więcej blogów w zakładce polecane :) Jak na razie dodałam kolejne dwa w tym tygodniu. Dziewczyny - pamiętajcie, że wasze blogi są genialne!
Jeżeli chcecie polecić jakiś blog, nie koniecznie swój (oryginalny i bez scen +18) napiszcie! Postaram się sprawdzić i dodać do zakładki. Jeżeli się ,,zakwalifikujecie" dostaniecie ode mnie powiadomienie ;)
Do napisania skarby!
Ciekawe jak to się dalej potoczy:)
OdpowiedzUsuńSłucham sobie właśnie Love Me like You Do i myślę, że ta piosenka tuatj pasuje :P
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział :3
Extra że się zdecydowała :>
Życzę duuużo weny, której z tego co przeczytałam ci nie brakuje. Ale weny nigdy za wiele, prawda? :)
Miłego popołudnia :*
Cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Laura się zgodzi. Jestem ciekawa jak dalej potoczysz akcję. Na pewno będzie się działo sądząc po twoim talencie.
Czekam na next. :*
Znowu wyważony rozdział i odpowiednia dawka emocji, która tak uzależnia i przyciąga.
OdpowiedzUsuńZajebisty<3
OdpowiedzUsuńAle fajnie, ze sie zgodzila:) Ciekawe jak to sie wszystko potoczy? No nic pozyjemy zobaczymy;) Bede konczyc, bo ja jak zasmarkaniec (jesli Sasha to czyta, to wiec ze tak uzylam tego slowa jak mnie wczesniej nazwalas) nie mam glowy do pisania komow.
Czekam na nexta!
Pozdrawiam:*
Twoja Czekoladka♥
Świetny <3
OdpowiedzUsuńSuper czekam na kolejne :-)
OdpowiedzUsuńCudny !
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńLaura się zgodziła.
Czekam na next ♡
O rety teraz to się zacznie akcja czuje poprostu ,że będzie się działo :D <3333Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie :)
pozdrawiam moniaa
Woah! Genialny! Ale ja już wiem, co bd dalej ^^ I wiem, że to nie fajne :/ Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuń~Darkness
Cudowny.. =D
OdpowiedzUsuńWow to po porostu...Wow.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :)
~Anonimek XD
Chcemy więcej! Niesamowicie piszesz! :)
OdpowiedzUsuńChcemy więcej! Niesamowicie piszesz! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział . Czekam na nexta❤
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńWybacz, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale ostatnio nie wchodziłam na bloggera, bo cóż... obowiązki i te sprawy :)
Jednak zaległości nadrobiłam i teraz przychodzę tu żeby powiedzieć, że rozdział(y) jest bardzo dobry!
Akcja już się rozkręca, co bardzo mnie cieszy, bo w tym opowiadaniu relacja Raury może się ciekawie rozwijać.
Obok Raury stoi dumnie parring Maxa i Lauren oczywiście! Ten wątek też jest fajny!
Cieszy mnie to, że taka wena cię dopadła, oby tak dalej!
Życzę dużo...um, wenę masz, więc co by ci tu życzyć? Dużo motywacji ze strony nas, czytelników! :)
Pozdrawiam, Ayati!
Zbliżamy się do 20 ;) Może wstawisz jutro???
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i już niemoge sie doczekać kolejnego :D
OdpowiedzUsuń