Na ulicach nie było zbyt dużo ludzi, którzy by hałasowali. Na sobie miała trapezową bluzkę do pasa w czarno białe paski, niebieskie, dopasowane jeansy oraz czarne botki.
Tak. To był zwyczajnie piękny dzień. Ale jej problemy nie były zwyczajne. Została sama z długami na głowie, bez schronienia czy bez czegokolwiek innego. Chciała choć na chwilkę zapomnieć o tym, co się dzieje w jej życiu, ale to było raczej niemożliwe.
Właśnie wracała z baru, z którego została wyrzucona. A raczej zwolniona dyscyplinarnie. Ot tak, bez powodu.
A raczej (według jej szefa) zaczęła spóźniać się do pracy. To było jednorazowe spóźnienie, ale ten, który chce komuś dopiec pretekst znajdzie zawsze.
Dowiedział się, dlatego ją zwolnił. Czuła się beznadziejnie. Z taki CV nikt, ale to nikt jej nie przyjmie do pracy.
Brązowe loki spływały po jej ramionach, a wiatr odgarniał je tylko co chwilka do tyłu.
Bała się, czy będzie w stanie się utrzymać czy zrobić cokolwiek. Ale są przecież takie sytuacje, w których mimo, że nie widzimy wyjścia - zawsze jakieś się znajdzie. Ona mocno w to wierzyła.
Była inteligentna, tajemnicza i sprytna. W dodatku posiadała niepowtarzalną, włoską urodę. Miała pełne, czerwone usta, delikatną karnację i duże, brązowe oczy.
Zdecydowanie była piękną osobą. Ale na ładną buźkę jeszcze nikt nie został milionerem.
Kiedyś była inna... Cicha, nieśmiała i nie posiadała własnego zdania. Ale jeden dzień zmienił jej życie.
Inne osoby, którym się to przytrafiło stały się strachliwe, zamknięte w sobie, ale ona zrobiła się zupełnie inna. Taka właśnie była.
Usiadła na jednej z ławek i zaczęła rozmyślać, robić dokładny plan tego, co ma się wydarzyć. Ale kto przewidzi przyszłość, gdy ta jest nieprzewidywalna?
Czas i nieprzewidziane zdarzenie zawsze mają wpływ na nasze życie. Kto wie, co będzie za... 10 czy 15 lat?
Wpatrywała się w martwy punkt przed sobą, który okazał się być zwykłym drzewem. Przed oczyma miała obraz szefa, który każe jej się wynosić w ciągu 15 minut i który już po chwili zatrudnia nową kelnerkę.
Jedna, jedyna łza spłynęła po jej policzku, ale natychmiastowo ją starła. Nie chciała, by ktokolwiek widział, że płakała.
***
Siedział na fotelu nie wiedząc co dokładnie ma zrobić. Myślał. Łokciami opierał się o biurko, a dłońmi o swoją brodę. Czy propozycja ojca była rozsądna? Aż za bardzo. I tego bał się najbardziej - że ojciec ma rację.
Musiał podjąć warunki - nie chciał bowiem nowego szefa.
Jednak czy da radę? To pytanie brzmiało w jego głowie aż za głośno. Miał tylko rok. Dla niektórych może się wydawać to słowo, jako ,,aż", ale dla niego było ,,tylko" rokiem. Zresztą na takie warunki umowy...
Wstał z fotela i zaczął chodzić w tę i z powrotem, dopóki nie stanął przy oknie. Jego wzrok zatrzymał się na pobliskim parku, a na ławce siedziała tyłem do niego dziewczyna, o kasztanowych włosach.
Ross przetarł oczyma raz jeszcze, bo wydawała mu się, jakby zjawa. Niemożliwością było trafić na coś takiego.
Taka szansa mogła trafić mu się raz na milion. Nie chodziło o jej wygląd, którego i tak nie widział, czy o kolor jej włosów (jego ojciec uwielbiał, kiedy dziewczyna miała brązowe włosy, ale to i tak był najmniejszy szczegół). Czytała. Książkę i to nie byle jaką!
Z okna, mimo, że szczegółów nie mógł dostrzec, to właśnie było widoczne. Ojciec pragnął, by narzeczona Rossa była brunetką, która uwielbia czytać książki - bowiem takie osoby są zazwyczaj inteligentne.
Warunki były proste, a ona na pierwszy rzut oka je spełniała.
Ross niczym oparzony zerwał się z miejsca, by szybko dotrzeć na miejsce, w którym miała czekać tajemnicza brunetka. Wsiadł do windy i czekał. Czekał, aż zatrzyma się na parterze.
Kiedy usłyszał upragniony dźwięk zerwał się i wybiegł z budynku, prosto do parku.
Podszedł nawet do tej ławki, ale nie znalazł jej tam. Ani śladu po dziewczynie. Ogarnęła go wściekłość. Czemu tyle patrzył w okno, zamiast po prostu podbiec szybciej?
Wściekły był na siebie. Bo na kogo mógł być. Rozejrzał się po parku, ale jej nigdzie nie było widać.
Po chwili znalazł coś. Pod ławką leżała zakładka do książek z napisem ,,Paris". Z tyłu był również adres, który znał doskonale. Bowiem był to adres niewielkiej knajpki. Wiedział już, gdzie szukać...
***
Wróciła do domu rzucając w kąt swoją ulubioną, czarną torebkę. Nie przejmowała się bałaganem, jaki panował wokoło. Zawsze był tu bałagan, no ale kiedyś trzeba posprzątać. No, ale dziś nie było to ,,kiedyś". Kiedyś, to zaszyfrowane Nigdy. Dzieci zazwyczaj się na nie nabierają, a dorośli łudzą, że nadejdzie.
Weszła do łazienki i wykąpała się. Ciepła woda rozluźniła jej napięte ciało, które powoli zaczęło odpoczywać po dzisiejszych doznaniach.
Starała się nie myśleć o tej całej sytuacji, ale nie mogła. Nie mogła zapomnieć. Do spłaty następnej raty zostało jej tylko kilka dni.
Bała się, że nie zdąży.
Wyszła spod prysznica i dokładnie wytarła całe ciało miękkim, bawełnianym ręcznikiem w kolorze błękitu. Po chwili założyła satynową, czerwoną piżamę i wczłapała się pod kołdrę. Spojrzała jeszcze na swój telefon.
✉Hej Lau! Chciałabyś się może spotkać? Czekam na odpowiedź :*
Natychmiast wystukała odpowiedź:
✉Jasne. Kiedy i gdzie?
✉Jutro na Baker Street. Może o... 14:00? Pasuje?
✉Jasne. Do jutra!
Szybko położyła się spać. Tym razem z uśmiechem na ustach...
***
- Czy możesz ustalić do kogo należy? - spytał z lekka zdesperowany. Miał tego dość. Jak jedna osoba może zawrócić w głowie. Ale tym razem stało się to punktem determinacji. Musiał to wiedzieć. Niestety Max padł jego ofiarą.
- Ross, nie przyspieszę tego procesu jeżeli będziesz tak nade mną stał. Ale mam pomysł.
- Jaki? - spytał już bardziej zainteresowany. Kto jak kto, ale Max zawsze miał dobre pomysły.
- Możesz pójść do tej knajpy i spytać o nią. Może udzielą ci jakiś informacji?
Ross westchnął. Tym razem pomysł przyjaciela wcale nie wydawał mu się ani logiczny, ani możliwy do wykonania.
- Max, czy ty myślisz, że po ziemi chodzi tylko jedna brunetka z ombre?
Max zaśmiał się patrząc mu w oczy.
- Ross, po ziemi nie, ale na pewno w tej okolicy. Uwierz mi. Zresztą to nasza ulubiona knajpka. Czemu jej wcześniej nie dostrzegłeś?
- Jakoś mało mnie dziewczyny obchodziły. Ale teraz to sprawa życia i śmierci.
- Raczej losów firmy - prychnął pod nosem, ku niezadowoleniu Rossa.
- Dobra idę - powiedział, po czym czmychnął pod podany adres.
W końcu nie przypadkowo znalazł się na zakładce do książek. Może jest tam częstym gościem?
***
Przed czternastą dotarła do swojej ulubionej knajpki. Weszła i zaczęła się rozkoszować zapachem, który tu panował. Zawsze był tu ład i porządek.
Usiadła przy swoim ulubionym stoliku w kącie i zaczęła czekać. Na nadawcę sms-a oraz na kelnera.
- Cześć Laura - po chwili podeszła znajoma twarz.
- Cześć Bard.
- Co podać? - spytał z uśmiechem. Miał naprawdę piękny uśmiech. I przenikliwe spojrzenie. W błękicie jego oczu można było tonąć. Ale dla Laury był zwykłym przyjacielem.
- To co zawsze - zaśmiała się.
- Czekasz na kogoś? - wskazał na puste miejsce przy stoliku.
- Tak. Na Amandę - powiedziała, a uśmiech bruneta poszerzył się.
- Dla niej pewnie też to, co zawsze, Hm? - spytał z uśmiechem.
- Tak. Zapewne.
- To nie przeszkadzam.
Po chwili odszedł, a do stolika podeszła rudowłosa.
- No siemka! - powiedziała ściskając Laurę.
- Opowiadaj jak było w Nowym Yorku - zaśmiała się.
- Daj spokój! Żenua. Lepiej nie wspominać. Zrobiłaś zamówienie? - spytała wyciągając coś ze swojej torebki. Jak się po chwili okazało był to błyszczyk.
- Tak. To co zawsze - zaśmiała się.
- Ty lepiej opowiadaj, co się tutaj działo jak mnie nie było.
- Lepiej nie pytaj - Laura przewróciła oczami, a po chwili wróciła do wzroku przyjaciółki, który wyraźnie wskazywał, że nie odpuści, jeżeli nie dostanie odpowiedzi.
- Ale czemu? Jest aż tak źle?
- Mam pełno długów, z którymi mnie zostawił, szefuńcio dowiedział się o sytuacji sprzed trzech lat i zwolnił mnie, a tak poza tym to jest spoko - dodała siląc się na uśmiech. Była silna. Amanda wiedziała o tym doskonale. Ścisnęła dłoń przyjaciółki robiąc smutną minę i mówiąc:
- Przykro mi. Naprawdę.
Laura westchnęła i razem czekały na zamówienie, które przed chwilą złożyła brunetka. Nie wchodziły już na temat obecnego życia Laury, a szczególnie sytuacji sprzed trzech lat...
Zresztą jaki temat mogły poruszać dwie 22-latki?
***
Dotarł szybko pod podany adres i otworzył drzwi ulubionego lokalu. Podszedł do baru i przywitał się z przyjacielem.
- Jak leci? - spytał nie mówiąc od razu o celu owej wizyty.
- Jak zawsze. A jak tam firma?
Ross westchnął głęboko i pokiwał głową. Po chwili spojrzał na przyjaciela i powiedział:
- Kiepsko, dlatego przyszedłem tutaj.
- Chwila, stary. Chcesz tu pracować? - spytał zaskoczony brunet.
- Czekaj, co? Nie! Absolutnie. Wiem, że kochasz tę robotę, a ja byłbym tu zbędny.
- W takim razie, o co chodzi? - spytał nic nie rozumiejąc.
- Chodzi o sprawę losów firmy, a myślę, że jesteś jedyną osobą, która byłaby w stanie mi pomóc.
- Jeżeli mam pracować w twojej firmie to wykluczone...
- Nie w tym rzecz - przerwał przyjacielowi - Muszę znaleźć pewną dziewczynę.
Brunet uśmiechnął się szeroko.
- Ktoś tu się zakochał? - spytał robiąc tak zwane brewki.
- Nie. Absolutnie nic z tych rzeczy. Muszę znaleźć dziewczynę, która ma kasztanowe włosy i blond ombre. Myślę, że jest tu stałą klientką. Od niej zależy los firmy ojca.
Niebieskooki spojrzał na niego zaskoczony, nic, ale to nic nie rozumiejąc.
- Od jakiejś nieznajomej dziewczyny? - spytał, nie dowierzając.
- Pomożesz? - spytał, unikając tłumaczenia.
- Mnóstwo brunetek tu przychodzi, a znam co najmniej trzy z ombre.
- A czy ta zakładka coś ci mówi? - wyciągnął kartkę.
Bard obejrzał ją z kilku stron i powiedział z uśmiechem.
- No pewnie. To należy do Laury.
- Super! Wiesz gdzie ją znajdę? - spytał uśmiechnięty.
- No pewnie. Stolik przy oknie. W ogóle skąd to masz i po co ci Luśka?
Ross uśmiechnął się nieśmiało i na chwilkę spuścił głowę.
- Przez jakiś czas będzie mi potrzebna...
***
Rozdział przedwcześnie, bo obliczyłam sobie koniec i początek kolejnych blogów.
Rozdział przedwcześnie, bo obliczyłam sobie koniec i początek kolejnych blogów.
Jest i rozdział pierwszy! Jak na razie nie ma jeszcze zapoznania Raury, ale już niedługo :*
Rozdział z dedykiem dla Lauren, której imię zainspirowało mnie do nadania nazwy dla głównej bohaterki :)
Dziękuję za 23 obserwatorów! I przede wszystkim za komentarze pod prologiem :)
Już za tydzień (dłuższy) rozdział 2 ;)
Do napisania!
P.S - wy też tak stresujecie się szkołą? Bo ja baaardzo :(
Mam nadzieję, że blog się podoba ;)
P.S - wy też tak stresujecie się szkołą? Bo ja baaardzo :(
Mam nadzieję, że blog się podoba ;)
Rozdział świetny :*
OdpowiedzUsuńTen cały Brad jest nawet spoko ^^
Czekam na nexta <33
Rozdział bardzo ciekawy, już nie mogę się doczekać kolejnego :).
OdpowiedzUsuńŚwietny < 3
OdpowiedzUsuńFajny ten Brad;)
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Świetny czekam na kolejny rozdział =D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńNie przypominaj mi o szkole. Plis.
Czekam na next ♡
Naprawdę, very dzięki za dedykację :D
OdpowiedzUsuńTo dla mnie zaszczyt *kłania się, szczerząc*
Rozdział extra jak zwykle ^^
Co do PS. Mam lekkiego stresa, bo znowu się zacznie buuuu -,- lekcje, nauczyciele, ci wszyscy kretyni(moja klasa) i do tego ten hałas
i zapomniałabym o niewysypianu się ;(
Do jakiej szkoły idziesz? W sensie liceum, technikum? Ja mam jeszcze rok w gimnazjum xD Bierzmowanie, nadchodzę! :P
Jestem jedyną która tak strasznie stresuje się bierzmowaniem??? Nie przejmuje się tymi egzaminami ale bierzmowanie mnie przeraża... No i wizja spotkania się z wychowawcą ;P
UsuńWitojcie majne frojnde! hahahha xD Czytałam to na she is enigma, ale tu jakoś lepiej się to vczyta. Jak będę miała czas to pospamuje. Do nexta!
OdpowiedzUsuń~Darkness
hmmmm... No proszę... fajnie się zaczyna czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńOmfg :3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :) nadal tajemniczo, ale to dobrze ;)
Czekam na następny xx
Czekam na następny rozdział:)
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział <3 tajemniczy, bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńCo do szkoły staram się o tym nie myśleć, ale idę do drugiej gim szkołę już znam, a test gimnazjalny dopiero za rok więc, będzie dobrze, chyba.
Czekam na rozdział drugi
Pozdrawiam :*
Wow. Ten rozdział był niezaprzeczalnym dowodem na to, że potrafisz pisać opowiadania :) Co do szkoły...Hura niech żyje 3 klasa gimnazjum :( Ale mam nadzieję, że nie będzie tak źle.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
~Anonimek XD
Blog został przyjęty do spisu
OdpowiedzUsuń-Blogeria.
Rozdział fajny !! Jestem ciekawa jak to wszystko dalej się rozwinie . Dlatego czekam z niecierpliwością na next xd
OdpowiedzUsuń